Zbadaliśmy, jaką wodę piją łodzianie
Wspólnie z Laboratorium Badania Wody sprawdziliśmy, jaką wodę mają łodzianie w swoich kranach. Badania przeprowadzone zostały przekrojowo – obejmowały zarówno starą śródmiejską zabudowę, bloki z lat 70. i 80., jak i współczesne apartamentowce. Pobrane w mieszkaniach próbki były zakodowane, więc pracownicy atestowanego laboratorium ZWiK nie wiedzieli, z jakich dzielnic i rejonów miasta pochodzą.
Z kranu jak prosto z głębin
– Drobiazgowo zbadaliśmy parametry mikrobiologiczne – mówi Igor Mikinka, kierownik działu laboratoryjnego ZWIK. – Sprawdziliśmy obecność bakterii z grupy coli (w tym E.coli), enterokoków oraz ogólnej liczby mikroorganizmów. Okazało się, że w wodzie pobranej w mieszkaniach łodzian nie wykryto żadnych bakterii.
Niejako przy okazji upadł mit, że stare rury wodociągowe wpływają na jakość wody w kranach. Wyniki wyraźnie pokazały, że ma taką samą jakość wypływając ze studni głębinowych, jak i po przebyciu drogi rurami do naszych mieszkań. Można ją więc bezpiecznie pić prosto z kranu.
Badania potwierdziły także niski poziom stężenia sodu. Do wszystkich odbiorców, od których pobraliśmy próbki, trafia woda o średniej twardości, jak również optymalnej zawartości wapnia i magnezu. Nie wykryto obecności żelaza i manganu. Łódzka woda jest ponadto bezpieczna pod względem obecności fluorków, cechuje ją neutralne pH. Zaletą łódzkiej wody jest jej stała i niska temperatura, wynosząca około 10 stopni.
– W różnych częściach miasta mogą występować niewielkie wahania w składzie mineralnym wody. Wynikają one z różnych źródeł jej pochodzenia. Część łodzian ma wodę czerpaną bezpośrednio ze studni głębinowych, część zaś ze studni oraz ze zbiorników na Stokach i Chojnach. Niemniej w całym mieście wszystkie parametry wody spełniają wytyczne aktualnego Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi – uzupełnia Anna Dominiak, kierownik działu technologicznego ZWiK.
A co o wodzie mówią łodzianie, u których pobraliśmy próbki?
Adrian Błaszczyk – mieszka w 11-piętrowym wieżowcu na osiedlu Radogoszcz Zachód.
Kranówkę piję rzadko, Wolę napoje gazowane i herbatę, więc nie bardzo potrafię powiedzieć, czy jest rzeczywiście smaczna. Ale moja babcia, z którą mieszkam, twierdzi, że woda prosto z kranu jest najlepsza i żadnej mineralnej czy butelkowanej od lat nie bierze do ust. Chciałem dla niej sprawdzić, czy łódzka woda faktycznie jest zdrowa.
Adrian Lesner – mieszkaniec bloku przy ul. Mackiewicza na Bałutach.
Nie kupuję wody butelkowanej. Nie tylko ze względu na koszty, choć odgrywają pewną rolę, ale przede wszystkim z uwagi na środowisko. Toniemy w plastikowych odpadach, więc nie chcę dokładać jeszcze butelek PET. Na smak wody w kranie w moim bloku nie narzekam, choć instalacja pewnie ma już swoje lata, ale jednak ją filtruję...
Marcin Urbanek – mieszkaniec bloku przy ul. Zarzewskiej (Górna).
Wodę prosto z kranu piję ja, moja żona i dwóch synów – siedmio- i dziewięcioletni. Chłopcy chyba nawet nie wiedzą, że gdy idą na trening, to w bidonie mają zwykłą kranówkę. Z kupowania wody butelkowanej zrezygnowaliśmy dwa lata temu. Jest taniej, bo szło jej u nas sporo, w dodatku nie muszę również nieustannie biegać do śmietnika z plastikowymi butelkami.
Jarosław Dudek – blok na ul. Sienkiewicza (Śródmieście).
Czy pijemy wodę prosto z kranu? No, nie, najpierw nalewamy ją do szklanki. A tak serio, to zazwyczaj uprzednio ją filtrujemy. Woda w Łodzi jest smaczna. Z racji zawodu jeżdżę trochę po kraju, więc mam porównanie z innymi miastami. Do coraz większej liczby łodzian dociera, że jest bezpieczna dla zdrowia, więc można i warto ją pić.
Aneta Szymczak – mieszka w starej kamienicy przy ul. 28 Pułku Strzelców Kaniowskich (Polesie).
Łódzką kranówkę piję od dobrych czterdziestu lat. Lubiłam ją jako dziecko i tak zostało. Zresztą kiedyś nie było właściwie wyboru, bo przegotowana nigdy mi nie smakowała, a w sklepach była tylko przesłodzona oranżada. W domu oczywiście stoi dzbanek z filtrem, ale prawdę powiedziawszy korzystam z niego rzadko. Jestem nauczycielką i zachęcam również moich uczniów, by pili wodę z kranu. Wiele osób jednak nadal uważa, że mineralna jest zdrowsza, ale nie zastanawiają się, jak potwornie zaśmiecają środowisko plastikowymi butelkami. Poza tym, jeśli woda w nich stoi dłuższy czas, a przecież sporo go mija, nim od producenta trafi na stół, to sądzę, że już nie jest superjakości.
Agnieszka Witkowska – mieszkanka apartamentowca na Zarzewie (Widzew).
Mój pięcioletni syn już od dwóch lat pije wyłącznie wodę z kranu i nigdy z tego powodu nie miał żadnych dolegliwości. Mamy bidony, które napełniamy wybierając się na plac zabaw czy rowerową wycieczkę. Półroczna latorośl kranówki jeszcze nie pije, a dla męża od czasu do czasu kupuję wodę gazowaną, bo lubi „bąbelki”.
Orest Malinovskyi – mieszka w starej kamienicy na ul. Sienkiewicza przy Moniuszki (Śródmieście).
Najbardziej lubię kawę i używam do jej sporządzenia wody filtrowanej. Surowa prosto z kranu niespecjalnie mi smakuje. Może to kwestia instalacji w budynku, bo dom jest stary. W moim rodzinnym mieście, w Iwano-Frankiwsku na Ukrainie, kiedyś była bardzo smaczna woda, bo z ujęcia w górach, ale potem znacznie się pogorszyła.
Wiesława Wolska – ul. Gdańska (Polesie), niedawno oddany „apartamentowiec”.
Nie wiem, dlaczego ludzie się obawiają picia surowej wody. Ja ją piję od dziecka. Kiedyś przecież nie było takiego wyboru napojów; wtedy najbardziej smakowała oranżada w proszku, którą zalewało się zimną nieprzegotowaną wodą. U nas w domu nie pije się słodzonych butelkowanych napojów, przyzwyczailiśmy do kranówki również nasze córki.
