Wyło tak, że krzyku nie było słychać. Teraz za to wszędzie warczą piły i agregaty. Ktoś pomstuje

Czytaj dalej
Adam Lewandowski

Wyło tak, że krzyku nie było słychać. Teraz za to wszędzie warczą piły i agregaty. Ktoś pomstuje

Adam Lewandowski

Rytel, Suszek, Czyczkowy – tych nazw uczymy się od soboty. Tam dotarli politycy i kamery. Gdzie indziej ludzie samotnie toczą walkę ze skutkami nawałnicy

Centrum Sośna. Urząd gminny otoczony z jednej strony biało-czerwoną taśmą, bo mogą spaść dachówki. Brakuje ich też na świeżo odnowionym kościółku. Szkoła też w taśmach, również tzw. boisko wielofunkcyjne, bo z jednej strony wichura zwaliła dwa potężne dęby, z drugiej – grab. Tomasz Paliga tnie drzewo piłą na plastry.
– Panie, nasz dom wytrzymał, ale wiele innych nie. Piekło przeżyliśmy! Noc, wyje tak, że własnego krzyku nie słychać, jasno non stop od piorunów. Jak długo to trwało? Nie wiem. Chyba wieczność.
Przed urzędem gminy terkocze agregat. Nie ma prądu. Jeden przedłużacz podciągnięto od agregatu do wnętrza budynku, drugi leży przy schodach. Wychodzi urzędniczka, by naładować telefon komórkowy, ale zasięg i tak nie był wczoraj najlepszy. Słabo z siecią. Żeby rozmawiać, najlepiej wyjść z urzędu.

Gdzie ten prąd?!

– Piąty dzień jesteśmy bez prądu – mówi wójt Leszek Stroiński. – Najważniejsze, że można już do nas dojechać. Wie pan, że w naszym powiecie sępoleńskim poszło ponad 2000 drzew przy drogach powiatowych? Wokół Sośna chyba najwięcej. Byliśmy odcięci od świata. Dzięki sprawności służb, zwłaszcza strażaków, trwało to tylko przez 24 godziny. Nie działały telefony. Na szczęście szybko uporaliśmy się z dostawą wody, choć borykamy się z awariami naszych hydroforni. Ale dajemy radę. Gorzej ze szkodami, które wichura poczyniła w budynkach. Uszkodzonych zostało ponad 400 mieszkalnych i jeszcze raz tyle gospodarczych. A jesteśmy przecież niewielką gminą – raptem 5100 mieszkańców. Nie ma chyba takiej drugiej w Polsce, która w tej nawałnicy tyle straciła co my – wójt rozgląda się wokół.
Obok urzędu, po drugiej stronie ulicy, rozwalony doszczętnie budynek gospodarczy.
– Belka dachu spadła na narożnik domu mieszkalnego, złamało też obok potężny świerk – mówi pani Mariola. Uprzątnęliśmy już sporo.

Ruszam nieco w stronę obrzeży Sośna. Próbuję zliczyć uszkodzone dachy. Sporo ich. I wiele powalonych drzew. Ruszam też w stronę Zielonki, Olszewki – kierunek: Sępólno Krajeńskie, w drugą stronę – do Rogalina.
– Dziś prąd dotarł już do 30–40 procent miejscowości w naszej rolniczej gminie – mówi wójt Stroiński. – Krowy, świnie potrzebują karmy. Czyli podłączonej do prądu czynnej sieczkarni. Dlatego dzięki współpracy ze strażą pożarną otrzymaliśmy dwa mobilne agregaty z Koszalina.

Bohater z Rytla

Premier Beata Szydło zapisała numer telefonu do sołtysa Łukasza Ossowskiego. Obiecała mu podobno, że dopilnuje, by do wsi dojechali psycholodzy. – Czekam teraz na telefon – mówi całkiem poważnie sołtys. – Liczę, że wywiąże się z danej obietnicy.
– Dla mnie to teraz chyba najważniejsze – mówi Ossowski. – Widzę, jak taka pomoc jest niezbędna. Ludzie już nie wytrzymują tych potężnych emocji. Byłoby dobrze, gdyby mogli porozmawiać z profesjonalistą.

Ossowski ma rację – ludzie płaczą. Potężni mężczyźni, którzy wiele widzieli. Szczególnie ciężko jest samotnym, starszym osobom. W Ośrodku Kultury w Rytlu odbierają także i takie telefony. – Trzeba teraz szybko zajrzeć pod jeden z numerów na Chojnickiej – mówi Joanna Ossowska. – Podobno jest tam starsza pani, która potrzebuje pomocy. Ktoś tam musi koniecznie zajrzeć. Sprawdzić, co się dzieje.

To prawdziwe centrum solidarności. Jest sygnał, jest reakcja. Sołtys Łukasz Ossowski odbiera telefon za telefonem. Bez dwóch zdań to on sprawił, że wojsko w końcu przyjechało. Sam Ossowski to były żołnierz, przez 15 lat grał na trąbce w wojskowej orkiestrze. Teraz nadaje rytm wielkiej orkiestrze złożonej z wolontariuszy. Ciągle przyjeżdża ktoś nowy do pomocy. Jak Ewa i Paweł Miszk ze Starogardu. – Przeczytałam wasze artykuły. Nie mogłam uwierzyć, że tak wygląda współpraca z województwem. Żeby sołtys musiał gonić wojewodę i prosić go, by ten zechciał obejrzeć, jakie są zniszczenia!
Trwa szacowanie strat. Do wielu poszkodowanych dopiero dociera ogrom tego, co się stało. Także między ludźmi.

Adam Lewandowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.