Udar to wyścig z czasem. Na pomoc jest zaledwie kilka godzin

Czytaj dalej
Fot. fot. 123rf
Katarzyna Kojzar

Udar to wyścig z czasem. Na pomoc jest zaledwie kilka godzin

Katarzyna Kojzar

Udar jest stanem bezpośredniego zagrożenia życia i jedną z najczęstszych przyczyn zgonów w Polsce. Mało kto jedank wie, czym ten udar dokładnie jest.

Najkrócej mówiąc: to uszkodzenie mózgu, które wynika z zaburzenia przepływu krwi. Jeśli mamy do czynienia z zamknięciem naczynia zaopatrującego dany obszar w mózgu, mówimy o udarze niedokrwiennym, który nazywamy też „zawałem mózgu”. Jeśli dojdzie do pęknięcia naczynia, mówimy o udarze krwotocznym - ten potocznie jest nazywany wylewem.

Który z nich jest częstszy?

Udar niedokrwienny występuje w około 80 procent przypadków. Pozostałe to udary krwotoczne, z których 15 procent stanowi krwotok śródmózgowy, gdy krew wylewa się w środku mózgu. Pięć procent to krwotoki podpajęczynówkowe - jest to wylanie się krwi do przestrzeni otaczającej mózg - najczęściej w wyniku pęknięcia tętniaka. Krwotok podpajęczynówkowy to najniebezpieczniejszy rodzaj udaru.

Przeczytałam gdzieś, że w Polsce co osiem minut ktoś ma udar. To prawda?

To może brzmieć nieprawdopodobnie, ale tak jest. Udar dotyczy 120 kobiet na 100 tysięcy osób oraz 180 mężczyzn na 100 tysięcy osób. Rocznie w Polsce choruje, choć statystyki nieco różnią się między sobą, od 60 do 75 tysięcy osób. To jest, jak pani mówi, średnio jeden chory co osiem minut.

Jak może do tego dojść?

Jest to choroba, której objawy pojawiają się nagle. Istnieje coś takiego, jak czynniki ryzyka udaru - im pacjent ma ich więcej, tym większe ryzyko zachorowania. Możemy je podzielić na modyfikowalne i niemodyfikowalne. Te pierwsze to: nadciśnienie tętnicze, choroby serca i naczyń, cukrzyca, otyłość, zaburzenia lipidowe, a także używki - papierosy, alkohol - na te czynniki mamy wpływ, jesteśmy w stanie je kontrolować. Te drugie to wiek, płeć, rasa i geny, które otrzymujemy od rodziców - z nimi nie możemy nic zrobić.

Ryzyko udarów wzrasta wraz z wiekiem, 80 procent pacjentów chorujących na udar mózgu ma ponad 60 lat. Natomiast czynniki modyfikowalne powinny być kontrolowane, powinniśmy więc mierzyć ciśnienie, poziom cukru i w odpowiednim momencie włączać leczenie. Bardzo ważna jest też dieta, jaką stosujemy.

Aktywność fizyczna?

Jest bardzo ważna, jest czynnikiem, który generalnie poprawia parametry krążenia, dobrze wpływa na cukrzycę, więc może jednocześnie zmniejszyć ryzyko wystąpienia udarów.

Pytam nieprzypadkowo, bo istnieją teorie, że biegacze są narażeni na udary.

Nie znam badań, które mogłyby to potwierdzić. Każdy rodzaj aktywności fizycznej jest wskazany jako profilaktyka udaru mózgu i zalecany u pacjentów po udarze. Sport powinniśmy promować, a nie straszyć nim!

A styl życia? W końcu Sławomir Mrożek miał udar, trzy lata temu Krzysztof Globisz, teraz Zbigniew Wodecki. To znaczy, że jeśli ktoś ma nieregularny zawód, a nie etat od godziny ósmej do szesnastej, to może być w grupie ryzyka?

Nie generalizowałbym, że osoby, które pracują nieregularnie są bardziej narażeni na udar mózgu. Taki rodzaj pracy może powodować stres, który przyczynia się do powstawania wielu chorób. Jednak najważniejsze są czynniki ryzyka, o których mówiłem wcześniej. I rzeczywiście - osoby tak aktywne i zapracowane nie pamiętają o badaniu ciśnienia, nie sprawdzają poziomu cukru, zapominają o lekach, nie utrzymują regularnej diety - i stąd to niebezpieczeństwo. Jest też inna sprawa. Osoby, które pani wymieniła, są bardzo znane, często występują w mediach, chodzimy na ich koncerty czy spektakle, aż nagle zaczynają chorować. Wszyscy o tym mówią, zaczyna nam się wydawać, że wśród artystów to taka częsta przypadłość. A pewnie procentowo sprawa udaru dotyczy ich tak jak całej populacji.

Lek. Michał Michalski ze szpitala Jana Pawła II opowiada: Leczyliśmy kiedyś profesora, który po udarze mówił tylko po angielsku. Po polsku nie był w stanie

Jak wygląda sam udar?

Charakterystyczne jest to, że objawy występują nagle. Może to być opadnięty kącik ust, a do tego problem z mową - bo mięśnie twarzy są nieczynne. Może być niedowład kończyn, czyli niesprawność - chcemy poruszać ręką czy nogą i nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Pacjent może mieć problem z wypowiadaniem słów i ich rozumieniem - nazywamy to afazją. Może być tak, że próbujemy mówić, a wychodzi z tego coś zupełnie niezrozumiałego. Drętwienie rąk i nóg, zawroty głowy - to kolejne objawy. Ale jeśli mamy do czynienia z udarem krwotocznym, to pierwszym symptomem jest bardzo silny ból głowy, taki jak nigdy dotąd.

Do tego występują także nudności, wymioty, zaburzenia widzenia, wysokie ciśnienie. Niestety, rokowanie przy udarze krwotocznym jest dużo gorsze.

Objawy są nagłe, czyli wcześniej nie ma żadnych sygnałów, że coś może być nie w porządku?

Wcześniej może wystąpić przejściowe niedokrwienie mózgu, są to objawy takie jak w udarze, ale ustępują do 24 godzin, zwykle trwają mniej niż godzinę. Uważa się, że nawet u połowy pacjentów, u których pojawiło się przejściowe niedokrwienie mózgu, w przyszłości wystąpi udar. Po takich objawach, które szybko ustępują, pacjent powinien zgłosić się do szpitala, najlepiej takiego, w którym jest oddział udarowy. Tam muszą zostać przeprowadzone odpowiednie badania.

Jakie?

Jako pierwsze wykonujemy badanie obrazowe mózgu, najczęściej tomografię komputerową, która pozwala nam zobaczyć, z jakim udarem mamy do czynienia.

Udar krwotoczny widoczny jest właściwie bezpośrednio po zachorowaniu, ale zmiany w udarze niedokrwiennym powstają dopiero po 6 , a nawet 8 godzinach od zachorowania. Następnie wykonujemy badania, które pozwalają nam ustalić bezpośrednią przyczynę udaru. W zawale mózgu wykonujemy zwykle badanie USG tętnic domózgowych, badanie ECHO serca oraz minimum 24-godzinne monitorowanie EKG. W krwotoku podpajęczynówkowym wykonujemy specjalne badanie tomograficzne, które pokazuje nam naczynia i ewentualne tętniaki mózgu.

W leczeniu udaru najważniejsza jest szybkość.

Dokładnie. Możemy leczyć pacjentów z udarem mózgu, ale warunkiem koniecznym jest ich szybkie przybycie do szpitala, w którym jest oddział udarowy. Mamy tylko od 4 do 5 godzin od zachorowania na rozpoczęcie leczenia.

Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw możemy podawać dożylnie lek powodujący udrożnienie zamkniętego naczynia. Ten lek to alteplaza - takie leczenie nazywamy leczeniem trombolitycznym. Obecnie jest możliwe również mechaniczne udrożnienie naczynia, nazywa się to mechaniczną trombektomią. Wtedy poprzez tętnicę udową wprowadzamy odpowiedni cewnik do miejsca, w którym zamknięte jest naczynie w mózgu i staramy się za pomocą specjalnej siateczki usunąć przeszkodę. Na taki zabieg też mamy niewiele czasu.

Ile?

Maksymalnie sześć godzin od chwili zachorowania powinniśmy wprowadzić cewnik do tętnicy udowej. Dlatego tak ważne jest, żeby pacjenci zgłaszali się jak najszybciej.

A ludzie pewnie często ignorują pierwsze objawy, mówiąc, że „samo przejdzie”.

Miałem kiedyś pacjenta, u którego po powrocie z toalety w nocy wystąpił niedowład ręki, ale zignorował to i poszedł spać. Po wstaniu rano do niedowładu ręki doszły problemy z mową. Jednak do zadzwonienia na pogotowie zmobilizował go dopiero ból w klatce piersiowej. I rzeczywiście, pacjenci są świadomi, że ból w klatce jest niepokojący - ale wciąż takich nawyków wzywania pogotowia nie mają, jeśli pojawiają się u nich symptomy udaru. Kiedy pacjent przyjechał do szpitala, nie mogliśmy zastosować leczenia trombolitycznego, bo czas do podania leku - czyli to okno czasowe 4, 5 godzin - zostało przekroczone.

Powiedzieliśmy o leczeniu w ciągu pierwszych godzin, ale co się dzieje dalej?

W oddziale wykonujemy badania o których mówiliśmy wcześniej oraz badania laboratoryjne, ustalamy przyczynę udaru. Późniejsze leczenie uzależnione jest od przyczyny. Jeśli mamy do czynienia z zamykająca się tętnicą szyjną wewnętrzną, kontaktujemy się z lekarzami którzy zabezpieczają miejsce zwężenia. Po stwierdzeniu migotania przedsionków wprowadzamy leki zmniejszające krzepnięcie krwi, co powoduje, że nie powstaje materiał zatorowy, który wędrując z prądem krwi, może ponownie zatkać naczynie mózgowe.

Jeśli mamy do czynienia z chorobami serca czy nadciśniniem, kontaktujemy się z kardiologami i ustalamy odpowiednie leczenie. Walczymy o to, żeby udar nie wrócił. Od początku bardzo ważna jest rehabilitacja, wprowadzamy ją od pierwszego dnia pobytu chorych w oddziale. Pobyt na oddziale, jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, trwa zazwyczaj jakieś dziesięć do czternastu dni. Potem pacjent jest przekazywany do oddziału rehabilitacji neurologicznej. Oczywiście, nie wszyscy kwalifikują się do takiego leczenia. Niektórzy mają bardzo nasilone objawy, przez co nie są w stanie współpracować przy rehabilitacji. Wtedy wymagają opieki i pielęgnacji. Tacy chorzy najlepiej czują się we własnym domu, co z kolei wymaga od rodziny dużej mobilizacji. Niestety, coraz częściej rodziny nie chcą opiekować się swoimi bliskimi po udarze mózgu. Pacjentów przenosi się więc do zakładu opiekuńczo-leczniczego. Takich ośrodków jest bardzo mało, dlatego często chorzy pozostają w oddziałach udarowych i zajmują miejsca tym, którzy powinni być przyjęci jak najszybciej.

Wracając do rehabilitacji...

W rehabilitacji próbujemy jak najbardziej usprawnić chorego, zmniejszyć niedowład. Często powikłaniem udaru, razem z niedowładem, jest bardzo duża spastyczność, czyli zwiększone napięcie mięśniowe. Obecnie mamy możliwość podawania toksyny botulinowej, czyli substancji, która rozluźnia mięśnie i ułatwia rehabilitację. W oddziale prowadzona jest też rehabilitacja mowy przez neurologopedów.

Pamiętam, jak Krzysztof Globisz przygotowywał się do spektaklu „Wieloryb The Globe”, pierwszego swojego występu po udarze. Ktoś wtedy powiedział, że łatwiej mu niektóre rzeczy wyśpiewać, niż powiedzieć. Jak to jest możliwe?

Mogło tak być. Zdarza się na przykład tak, że pacjenci, którzy znają języki obce, po udarze nie mówią już po polsku, ale porozumiewają się w innym języku. Mieliśmy już kilka takich przypadków. Był u nas na przykład leczony pewien pan profesor, który początkowo po udarze mówił tylko w języku angielskim. Przypominam sobie też, że wcześniej leczyliśmy inżyniera, który świetnie znał niemiecki i po chorobie rozmawiał tylko i wyłącznie w tym języku.

Pytanie, które zadają pacjenci i ich rodziny. Czy po udarze i późniejszej rehabilitacji pacjent jest w stanie dojść do pełnej sprawności?

Często pacjenci nie wracają do pełnej sprawności. Uważa się, że blisko połowa chorych, którzy przeżyją udar, może być samodzielna w zakresie podstawowych czynności życiowych. Zdarzają się pacjenci, zwłaszcza po leczeniu trombolitycznym, którzy wychodzą z oddziału bez objawów. Najważniejsze jest, żeby nie zignorować objawów. Im szybciej zgłosimy się do szpitala, tym szybciej podamy leki. To daje najlepsze rokowania.

Katarzyna Kojzar

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.