Trzymamy 152 miliardy w skarpetach. Bo szkoda fatygi na zakładanie lokat

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas
Agnieszka Domka-Rybka

Trzymamy 152 miliardy w skarpetach. Bo szkoda fatygi na zakładanie lokat

Agnieszka Domka-Rybka

Zamrażając 5 tysięcy zł na rok, zarobimy... 65 zł. To zwyczajnie niski zysk, więc wolimy mieć pieniądze przy sobie, a nie w banku.

- W zeszłym roku gwałtownie zwiększyła się, aż o 15 procent, wartość gotówki w obiegu - informuje Jarosław Sadowski, główny analityk firmy doradczej Expander. - Oznacza to, że rosła najszybciej od 2008 roku.

Według NBP, w styczniu br. łączna wartość pieniędzy znajdujących się poza kasami banków wyniosła zaś rekordowe 152 mld zł (wzrost o 16,8 proc. w porównaniu rok do roku). - Przyczyną tej sytuacji są przede wszystkim rekordowo niskie stopy procentowe, choć nie tylko one - dodaje Sadowski.

W 2008 roku powodem wypłat gotówki był światowy kryzys i obawy o kondycję sektora bankowego, gdyż z zagranicy docierały do nas niepokojące informacje o problemach instytucji finansowych. Do tego doszły obniżki stóp procentowych oraz brak inflacji.

Polacy nie boją się spadku wartości pieniędzy trzymanych w gotówce, gdyż ceny nie rosną. Jednocześnie oprocentowanie lokat jest bardzo niskie. Przeciętnie wynosi ok. 1,6 proc., czyli wpłacając 5 tys. zł na rok, otrzymamy niecałe 65 zł odsetek.

To sprawia, że wiele osób uznało za nieopłacalne korzystanie z takich produktów. Co prawda łączna wartość depozytów zakładanych przez gospodarstwa domowe wzrosła w ubiegłym roku, ale tylko o 6 proc. Tymczasem wartość pieniędzy trzymanych na kontach zwiększyła się o 12,5 proc., a gotówki w portfelach o wspomniane 15,1 proc. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku przedsiębiorstw.

- Oprócz tego do trzymania pieniędzy „w skarpecie” skłaniały różnego rodzaju obawy. Z jednej strony mieliśmy konflikty zbrojne na Ukrainie i w Syrii. Z drugiej niepokój wzbudziły upadłości SKOK-ów i SK Banku. Do tego doszły jeszcze zwiększone opłaty za korzystanie z kart płatniczych i wypłaty z bankomatów. Podwyżki spowodowały, że w 2015 roku aż o 10 proc. spadła liczba kart debetowych, czyli najpopularniejszych „plastików” wydanych do rachunków. Część osób, aby uniknąć opłaty za kartę, po prostu z niej zrezygnowała i raz w miesiącu wypłaca większą kwotę gotówki potrzebną na rachunki - uważa Jarosław Sadowski.

Trzeba jednak dodać, że mimo malejącej liczby kart i tak korzystaliśmy z nich częściej niż w 2014 roku. Łączna wartość płatności w sklepach i punktach usługowych wzrosła aż o 17,5 proc. Pod wpływem podwyżek opłat część osób zrezygnowała z kart, ale inni zaczęli aktywniej z nich korzystać. W wielu przypadkach po dokonaniu wyznaczonej przez bank liczby transakcji lub osiągnięciu odpowiedniej ich wartości opłata jest bowiem znoszona. Wpływ na zwiększoną częstotliwość transakcji miało też upowszechnienie płatności zbliżeniowych, którymi coraz chętniej regulujemy rachunki za niewielkie zakupy.

Według Expandera, tendencja do trzymania pieniędzy w tzw. skarpecie zapewne się skończy, gdy powróci inflacja i zaczną rosnąć stopy procentowe. Nie warto jednak na to czekać. Choć oprocentowanie depozytów bankowych jest niskie, dostępne są inne produkty, które pozwalają wypracować zyski znacznie wyższe niż na lokatach i jednocześnie nie narażają oszczędzających na wysokie ryzyko.

Agnieszka Domka-Rybka

Gdybym nie była tu, gdzie jestem, może prowadziłabym jakąś dużą firmę. Bo w tematyce biznesowej czuję się jak "ryba w wodzie" (i nie ma to żadnego związku z drugim członem mojego nazwiska). Większość moich artykułów dotyczy gospodarki. Choć nieraz, by się "zresetować", sięgam także po tematy społeczne. Od kilku lat prowadzę portal strefabiznesu.pomorska.pl, który jest mi bardzo bliski. Zżyłam się z nim i podglądam go nawet na urlopie - z tęsknoty.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.