Tłumaczenia i mandaty. Dlaczego Kowalski uciekał przed policyjnym pościgiem i co ma do tego żona

Czytaj dalej
Zbigniew Bartuś

Tłumaczenia i mandaty. Dlaczego Kowalski uciekał przed policyjnym pościgiem i co ma do tego żona

Zbigniew Bartuś

W Nowy Rok przekroczyłem prędkość. Oczywiście, stali. Alkomat wskazał zero. Wtedy zaproponowali chórem: "Głupio tak rok od mandatu zaczynać, więc jak nam pan poda dobre wytłumaczenie, to tylko pouczymy". Pomyślałem, że gdybym był politykiem, wynalazłbym zaraz milion wytłumaczeń, wybitnie mądrych i porażająco świetnych (oczywiście, w moim własnym mniemaniu). Ale ja tylko opisuję polityków, niczym Malinowski dzikich, więc nie jestem w stanie tak na trzeźwo twierdzić, że czarne jest białe.

W efekcie postanowiłem wyznać policjantom prawdę (co w polityce ociera się o seppuku łamane przez „został ci się ino sznur”):

- Od kwadransa na stole u teściowej stoi rosół dla mnie i siedzącej w tym aucie rodzinki. I stygnie. A teściowa nie lubi podgrzewać.

- Niezłe – odparł policjant. - Ale wczoraj słyszeliśmy lepsze. Rozwaliło nas.

- No, ja też jako dziennikarz słyszałem lepsze.

- Jakie? – spytali znowu chórem.

Opowiedziałem o piracie, który mknął setką między Olkuszem a Wolbromiem. Policjanci ruszyli w pościg po krętej i niebezpiecznej drodze przez las. Pirat… przyspieszył. Jechał przy tym bardzo dziwnie – na nielicznych prostych auto zataczało się od pobocza do pobocza. Po kolejnej serii zakrętów ściganemu udało się uciec – i skręcić w boczną drożynę. Zanim policjanci się zorientowali i namierzyli gagatka, minęło pięć, może siedem minut. Audi pirata stało pod domem, z otwartymi drzwiami i włączonymi światłami.
Puste.

Funkcjonariusze dwie minuty dobijali się do drzwi, aż otworzył facet w średnim wieku. Kompletnie zalany. „Proszę pana, prowadził pan w stanie nietrzeźwości!” – oburzył sie policjant.

- Ależ skąd! – odparł bezczelnie pirat.

I wyjaśnił, że przeczytał ostatnio o fałszywych policjantach grasujących na Warmii, więc jak zobaczył ścigający go radiowóz, myślał, że to oni. Dlatego przyspieszył. W drodze tak się podenerwował, że jak już dotarł do domu, to musiał dla uspokojenia rąbnąć sobie setkę wódki. Może dwie.

Sprawa trafiła do sądu. I proszę sobie wyobrazić, że facet się z tego wykaraskał!

- Smutne. Ale dobre – przyznał młody policjant uderzając notatnikiem w dłoń, czym (chyba) chciał mi dać do zrozumienia, że jeszcze nie podjął decyzji: mandat czy pouczenie.

- A to wytłumaczenie, które was wczoraj rozwaliło… Opowiecie? – zagadnąłem nie tracąc nadziei.

- No, jechał facet setką na odcinku, gdzie jest 70. My za nim, on przyspiesza, ścigaliśmy go ze siedem kilometrów, aż wpadł w poślizg i walnął w przydrożny płotek. Całe szczęście, nic się nie stało ani jemu, ani nam. Pytamy go, czemu przez radiowozem uciekał. A on na to: „Żona moja wczoraj uciekła z policjantem. Więc jak zobaczyłam w lusterku radiowóz na sygnale, to się przestraszyłem, że ten gliniarz mnie goni, żeby mi ja zwrócić!”.

Wybuchliśmy śmiechem. Co chyba przeważyło szalę: pouczenie.

Uśmiechnięty włączyłem radio. W nim politycy. Milion „świetnych” wytłumaczeń działań, przy których piratowanie setką w zabudowanym to naprawdę drobiazg.

Czy my, wyborcy, to kupimy? A będziemy mieli w tym roku sporo okazji do decydowania: dać pouczenie czy mandat?

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.