Szukają owiec, żeby suseł zrobił stójkę

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Sławomir Skomra

Szukają owiec, żeby suseł zrobił stójkę

Sławomir Skomra

RDOŚ ogłasza przetarg na wypas owiec na łąkach zamieszkanych przez susły perełkowane. Hodowcy jednak omijają ten przetarg.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie chce wynająć nawet 220 owiec, które będą się wypasały w sumie na 44 hektarach w części rezerwatu Gliniska koło Hrubieszowa, w miejscowości Mokre niedaleko Zamościa i w Chochłowie w rezerwacie Suśle Wzgórza.

Owce „dostaną zadanie” wykoszenia terenu. - Już przeprowadzaliśmy takie działania na obszarach cennych środowiskowo, ale tym razem ukierunkowane są pod susła - wyjaśnia Paweł Duklewski, rzecznik prasowy RDOŚ. - Chodzi o wykoszenie ich siedlisk, a trawa musi mieć odpowiednią wysokość. Nie może być za niska ani za wysoka, tak żeby suseł mógł zrobić stójkę - stanąć na tylnych łapkach, wystawić z trawy głowę i sprawdzić, czy nie ma zagrożenia. Najlepiej z takim zadaniem poradzi sobie owca - opowiada.

W pełni się z tym zgadza Henryk Szczerbicki, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Lublinie. - Wypas owiec to najlepszy sposób na wykoszenie obszaru cennego przyrodniczo - potwierdza, ale sukcesu przetargu nie przewiduje.

Chodzi głównie o terminy. Według ogłoszenia przetargowego, owce na łąkach susłów powinny być już w pięć dni po podpisaniu umowy.

Przecież taką ilość zwierząt trzeba kupić, przewieźć na miejsce, ogrodzić teren elektrycznym pastuchem, postawić jakieś namioty dla zwierząt, wynająć do pilnowania owiec ludzi i zapewnić im nocleg

- wylicza dyrektor.

Duklewski tłumaczy, że RDOŚ ze zwycięzcami takich przetargów jakoś próbuje się porozumieć. - Ale musimy też pamiętać, że obligują nas normy finansowe, przetargowe i unijne - dodaje.

Gdyby nie problem z czasem, to wydaje się, że owce udałoby się na Lubelszczyźnie znaleźć. Jak policzył GUS, w połowie zeszłego roku na Lubelszczyźnie było 13,4 tys. sztuk owiec, czyli o 9,2 proc. więcej niż rok wcześniej.

- To tylko wahnięcie, bo od lat pogłowie spada - studzi huraoptymizm Szczerbicki. - Sytuacja hodowców w Polsce jest zła - ocenia.

W sumie w Polsce jest nieco ponad 200 tys. owiec. W Czechach 250 tys., w Portugalii 2,5 mln, a we Francji 5 milionów sztuk. Co gorsza, zaledwie 13 proc. polskich owiec to rasy komercyjne, których hodowla jest najbardziej opłacalna.

Trzeba też powiedzieć wprost: hodowcy zarabiają głównie na mięsie, a w Polsce jagnięcina się nie sprzedaje. - To mięso delikatne, delikatesowe i dosyć drogie, na które nie zawsze stać konsumenta. Kilogram kosztuje 30 - 33 zł. Jeszcze w 2015 r. jeden z zakładów mięsnych odebrał ode mnie 119 sztuk, ale w zeszłym roku już 67 sztuk. Ten rok nie zapowiada się dobrze, bo mam tylko jednego odbiorcę - lubelską restaurację, która co miesiąc zamawia 3 tusze. To będzie 36 w ciągu roku - wylicza dyrektor Szczerbicki.

Mimo tych wszystkich problemów statystycy z GUS podsumowują: - Województwo lubelskie uplasowało się na 7. miejscu w kraju jeśli chodzi o chów owiec. Na pierwszym miejscu znalazło się województwo małopolskie (76,3 tys. szt.), na drugim podlaskie (19,4 tys. szt.), zaś na ostatnim województwo opolskie (3,4 tys. szt.).

Taką samą pozycję lubelskie zajmuje pod względem liczby sztuk bydła (361,8 tys. szt.) i mamy 6. Miejsce pod względem trzody chlewnej (547,7 tys. sztuk).

Sytuacja na rynku bydła w tym roku się lekko się poprawiła. Średnia cena skupu bydła w pierwszym kwartale tego roku wyniosła 6,27 zł/kg (o 2,7 proc. więcej niż rok wcześniej).

Jeśli chodzi o wieprzowinę, to mimo ASF na Podlasiu i zwalczaniu tej choroby na Lubelszczyźnie skupy płaca średnio 6,93 zł za kg.

Sławomir Skomra

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.