Swingersi, czyli ci, którzy lubią tłok w swojej sypialni

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Swingersi, czyli ci, którzy lubią tłok w swojej sypialni

Agata Pustułka

W klubach swingersów też obowiązują zasady. Żelazny punkt regulaminu mówi, żeby nie skakać w szpilkach po łóżku zabaw. Inne rzeczy są jak najbardziej dozwolone... To też część życia. Również na Śląsku.

Seks z jednym partnerem to dla nich nuda. Potrzebują nowych doznań. Swingersi uprawiają seks grupowy w różnych relacjach. Najczęściej w trójkątach, ale też z chętnymi parami, w czworokątach. Jednak robią to za zgodą współmałżonka. Swingowanie wśród singielek i singli jest bardziej powszechne. Nadal sądzą Państwo, że to rzadkość? Oto kilka z bardzo niegrzecznych anonsów, jakie parę dni temu pojawiły się w internecie: „W długi weekend majowy wyjeżdżamy na ostatnie w tym roku narty do Austrii. Do pełni szczęścia brakuje nam kogoś, z kim moglibyśmy wieczorami trochę poszaleć. Pary lub mężczyzny (ewentualnie dwóch mężczyzn). My szczupli, zadbani. Ona (prześliczna) 43-latka, on (hetero), 49 lat”. „Poznam wysokich, przystojnych Panów na gang-bang. Postanowiłam w końcu zrealizować swoje fantazje:-) Mam 34 lata, 176 cm wzrostu, blondynka. Ogłoszenie jest poważne i oczekuję poważnych ofert. Proszę o załączenie foto”. Dla niewtajemniczonych dodajmy, że gang-bang to sytuacja, w której jedna osoba uprawia seks z kilkoma partnerami.

W oficjalnie purytańskiej Polsce kluby swingersów można znaleźć w każdym większym mieście. Ale też mniejszym, jak Czeladź czy Lubliniec, gdzie powstał ogromny, trzypoziomowy klub dla swingersów, o powierzchni 900 mkw. „To miejsce, które umożliwi Wam spełnianie swoich fantazji i osiąganie szczytów rozkoszy” - zachwalają właściciele. Setki ogłoszeń randkowych i zaproszeń na różne seksparty (nawet wielkanocne!) dopełniają obrazu sytuacji. Jednak to nie polscy swingersi doczekali się pierwszych badań statystycznych. Swoje pionierskie „badania” opublikował właśnie portal Victoria Milan. Wzięło w nich udział 4907 aktywnych użytkowniczek zaangażowanych w związki swingerskie w całej Europie. Zapytano je o ich nawyki swingerskie (czemu nie zapytano mężczyzn?). Przyjrzyjmy się danym. Zdecydowanym liderem klasyfikacji są Francuzi. Ale przecież nie od dziś wiadomo, że nad Sekwaną różne seksualne grzeszki wybaczane są najłatwiej. Przykład - romanse dwóch ostatnich prezydentów. Okazuje się, że we Francji ponad jedna trzecia par małżeńskich lub partnerskich swinguje. Co ciekawe, tuż za Francją znalazła się zimna Norwegia (31,5 proc. swingujących). Ten fakt można tłumaczyć nie tylko klimatem, ale i otwartością Skandynawów na nowości. Trzecie miejsce kochającej wolność Holandii też nie dziwi. Na kolejnym jest Hiszpania. Co piąta para tam decyduje się na wprowadzenie obcych bohaterów do swych sypialni.

Jak wynika z badań, to kobiety chętniej widziałyby w swych łóżkach nowych partnerów lub partnerki i to one podejmują ostateczne decyzje, czy rzucić się w wir seksualnych doznań. Portal podaje, że kobiety lubią o pikantnych szczegółach plotkować w gronie przyjaciółek. Kontakt ze swingującymi parami jest zwykle nawiązywany przez internet, który zdaniem ekspertów przyczynił się do wybuchu drugiej rewolucji seksualnej. Chroni anonimowość, choć coraz częściej hamulce puszczają zupełnie i można spokojnie przed spotkaniem obejrzeć sobie zdjęcie „zdecydowanej partnerki” lub singla, „który chce przekroczyć wszystkie granice”.

Informacje o coraz bardziej dominującej roli pań w relacjach damsko-męskich potwierdzają ostatnie badania słynnego polskiego seksuologa, prof. Zbigniewa Lwa- Starowicza. - Kobiety chcą więcej seksu i mniej chcą to ukrywać - powiedział w wywiadzie dla tygodnika „Polityka”. Aż 26 proc. pań mówi, że brakuje im seksu. Wciąż seks ze stałym partnerem jest najbardziej satysfakcjonujący, ale od 2005 roku o 13 proc. wzrósł odsetek pań, które uważają, że taka monotonia w sypialni jest „niezbyt satysfakcjonująca lub zdecydowanie niesatysfakcjonująca”.

Ilona z Katowic, dziś 47-latka, swoją przygodę z innymi partnerami rozpoczęła w okresie rozpadu małżeństwa. Najpierw były szalone dyskoteki, przygodni kochankowie. Potem na łowy wyruszała z samotną już jak ona koleżanką. Najpierw zaczęły „delikatnie” od jednego wspólnego partnera, potem było eksperymentowanie w klubach, a wreszcie nieco dłuższy związek z mocno młodszym mężczyzną.

- Opowiadała, że jest „zajarana” tymi nowymi doznaniami. Skończyłam z nią znajomość, gdy przy winku wyznała mi, że w swingowanie wciągnęła męża znajomej z dwójką małych dzieci - wspomina koleżanka Ilony.

Swingowanie to często rozrywka dla tych, którym finansowo powodzi się lepiej. Przykład? Bezdzietna para z Zagłębia. Ona młoda, on - pan 50 plus, pies i trzy koty. A do tego ekscytujące weekendy ze znajomymi. On patrzy, jak ona „to” robi. Ona - na niego. Bo często swingersi mają stałe pary, wymieniają się i podobno nie są zazdrośni. Z badań wspomnianego portalu, ale też przeglądu polskich stron wynika zdecydowanie, że przy wyborze partnera najbardziej liczy się wygląd. Ma znaczenie dla większości (prawie 60 proc.) kobiet. Dla co trzeciej liczą się preferencje seksualne. A i partner/partnerka wcale nie muszą wykazywać się w łóżku doświadczeniem Casanovy. Wszak wszystkiego, no prawie, można się nauczyć.

Kluby swingersów w Polsce starają się nienachalnie reklamować. - Nasz klub to prywatne miejsce dla miłośników swingu, naturyzmu, seksu grupowego, dla par lubiących zabawy erotyczne, chcących tu urzeczywistniać swoje fantazje. Swingersi to osoby, które lubią czasem się spotkać i uprawiać seks w większym gronie - czytamy na stronie internetowej jednego z zagłębiowskich klubów. I dalej: Można tu popatrzeć, wspólnie się zabawić, ale do niczego nie jesteście zobowiązani, możecie zostać tylko przy swoim partnerze.

Ale jak już się przekroczy „cienką czerwoną linię”, trzeba pamiętać choćby o regulaminie klubów: po łóżkach zabaw w szpilkach skakać nie można. „Nie znaczy nie”, czyli można odmówić niechcianej relacji. „Niechlujni i brudni wstępu nie mają” i „przed wejściem do basenu prosimy brać prysznic i nie wolno uprawiać w nim seksu” (choć igraszki i figle są dozwolone). W wielu lokalach nie ma możliwości płacenia kartą. A i ręczniki trzeba oddać wraz z kluczykiem do szatni.

Co ciekawe, swingujące pary najbardziej lubią oglądać uprawiających na ich oczach seks znajomych z sypialni - prawie połowa par (49 proc.) uznaje, że to najbardziej podniecające doświadczenie. Zaledwie 14 proc. decyduje się na seks z partnerem z innej pary, natomiast 16 proc. wybiera czworokąt. Mężczyźni mają mniejszy poziom akceptacji dla takich wariantów. Denerwują się, wpadają w złość i często dochodzi do bójek. Dzieje się tak w co trzeciej parze, a zatem, uważajcie ze swingowaniem! Doświadczenia kobiet są bardziej pozytywne.

Polscy swingersi mają na swym koncie nawet powieść w formie pamiętnika pary z długim stażem. Pojawiły się recenzje. Zacytuję na koniec opinię jednej z czytelniczek: - Nie jest to książka dla każdego, ale z czystej ciekawości proponuję ją przeczytać i ocenić samemu. Swingersi twierdzą, że w ich związkach jest dużo szacunku, zaufania i uwagi dla siebie nawzajem. Pary te uważają, że otwartość w sprawach łóżkowych pozwala uniknąć kłamstw i zazdrości, która wiąże się z tradycyjnymi skokami w bok, a sam swinging nie oznacza zdrady. Brzmi sensownie, ale czy tak naprawdę jest, to wiedzą tylko oni.

***
Kto w Europie swinguje. Pierwsza dziesiątka

Francja - 33,8 proc.,

Norwegia - 31,5 proc.,

Holandia - 26,8 proc.,

Dania - 27,5 proc.,

Finlandia - 26,7 proc.,

Belgia - 25,2 proc.,

Irlandia - 25,0 proc.,

Szwecja - 23,8 proc.,

Wielka Brytania - 22,2 proc.,

Hiszpania - 20,2 proc.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.