Pot, stopy, alkohol i jedzenie, czyli letnie zapachy w tramwajach i pociągach

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Wiśniewski

Pot, stopy, alkohol i jedzenie, czyli letnie zapachy w tramwajach i pociągach

Nadejście lata za każdym razem wzmaga głosy o początku sezonu nieprzyjemnych zapachów w komunikacji publicznej.

Początek lata i wysokie temperatury oznaczają nie tylko możliwość opalania się czy spędzania czasu na świeżym powietrzu. W ostatnich dniach w Poznaniu znowu zrobiło się gorąco, co ma także swoje drugie oblicze. Jak co roku, rozpoczął się bowiem sezon na... nieprzyjemne zapachy w komunikacji miejskiej. Wśród poznaniaków znowu dało się słyszeć głosy o tym, że przez kolejne miesiące trzeba będzie zmagać się z zapachem potu w autobusach czy tramwajach.

- W większości przypadków mam okazję jechać z normalnymi ludźmi, którzy raczej dbają chociaż o podstawową higienę. Niestety, raz na jakiś czas zdarza się w tramwaju bądź autobusie osoba, która nie ma w zwyczaju dbać o higienę osobistą - opowiada Marta Kowalewicz, mieszkanka Poznania.

Nieprzyjemne zapachy można spotkać nie tylko w autobusach, wynikają także z innych przyczyn. W pociągach to kwestia przede wszystkim zdejmowanych butów i rozkładania nóg na siedzenie lub spożywania jedzenia.

- Pamiętam, jak raz jechałem pociągiem i widziałem dosłownie w każdym przedziale kogoś, kto był „rozwalony” z nogami na siedzeniach i bez butów

- mówi Bartosz Soja, który często podróżuje pociągami między Poznaniem i Warszawą.

Chociaż wiele osób niejednokrotnie narzeka na nieprzyjemne zapachy w komunikacji publicznej, od kilku lat można jednak zauważyć, że sytuacja się poprawia. Takie głosy można usłyszeć zarówno od samych pasażerów, jak i ekspertów od dobrych manier.

Pot i nocna woń alkoholu

- Korzystanie z publicznej komunikacji, gdy temperatury przekraczają 20 stopni, nie należy do najprzyjemniejszych. Wpływa na to wiele czynników, m.in. tłok czy brak klimatyzacji w starszych tramwajach. Natomiast efekt jest jeden i często piorunujący - przykry zapach, któremu winni są ludzie. Nie należy tutaj generalizować, bo przecież nie za każdym unosi się nieprzyjemna woń, ale jest to, niestety, bardzo częste zjawisko - nie ukrywa Żaneta Kaźmierczuk, studentka, która codziennie jeździ tramwajami.

Wśród poznaniaków nadal można usłyszeć głosy narzekania na smród w komunikacji publicznej, ale coraz więcej osób zauważa też poprawę w ostatnich latach.

- Rzadziej można spotkać pasażerów, którzy swoim zachowaniem i zapachem sprawiają, że chce się wysiąść na najbliższym przystanku. Może wynika to też z tego, że lepsze są pojazdy, częściej wyposażone w sprawną klimatyzację

- opowiada pan Jarosław.

Częściej pojawiają się także głosy, że większym problemem są osoby bezdomne.

- W tramwaju, którym jeżdżę do pracy, czasem mogę z rana spotkać dwóch żuli z torbami pełnymi butelek. Najgorsze jest to, że nikt na to nawet uwagi nie zwraca, tylko ludzie się po prostu przesiadają. Potem pół tramwaju zajmuje żul, drugie pół poznaniacy, którzy jadą do pracy - opowiada pani Paulina z Poznania.

Niektórzy zwracają również uwagę na tramwaj nocny, czyli linię 201. Tam można doświadczyć różnych zapachów, przede wszystkim tych związanych z alkoholem. - To bardzo specyficzny tramwaj, który mimo kursu o późnej porze zawsze tętni życiem. Paleta zapachów jest tam zdecydowanie bogatsza niż w tramwajach, które kursują w ciągu dnia. O zawrót głowy może przyprawiać unosząca się woń alkoholu. Jednak chyba każdy ma świadomość, że ten tramwaj kursuje na trasie, przy której mieszkają studenci, którzy lubią się bawić - opowiada Żaneta Kaźmierczuk.

Mimo różnych opowieści poznaniaków przedstawiciele poznańskiego MPK informują, że nie otrzymują skarg od mieszkańców, które dotyczyłyby brzydkiego zapachu innych pasażerów. Jeśli już zdarzają się jakieś skargi, dotyczą one przede wszystkim osób bezdomnych.

- Co więcej, wbrew pozorom gorsza sytuacja jest zimą, gdyż wtedy osoby bezdomne chronią się w tramwajach i autobusach przed chłodem

- mówi Iwona Gajdzińska, rzecznik MPK.

Jednocześnie ocenia, że w ostatnich latach podniósł się poziom dbałości o higienę przez Polaków. - Dużo się zmieniło, dlatego opowieści o letnim sezonie na nieprzyjemny zapach można już traktować bardziej jako legendy - uważa Gajdzińska.

Zdjęte buty i zapach kiełbasy

Ale opowieści dotyczących zapachowych doświadczeń nie brakuje także w przypadku pociągów. Tam jednak największym problemem nie jest woń potu, ale nieprzyjemny zapach wynikający ze zdejmowanych butów, jedzenia, palenia papierosów w łazience lub picia alkoholu w przedziale.

- To jest niehigieniczne, kiedy ktoś ściąga buty i kładzie nogi na siedzeniu czy na oparciu, a zapach przedostaje się na cały przedział lub wagon. Co tydzień jeżdżę do Warszawy i nie zdarzyła mi się podróż, w której bym tego nie doświadczył. Ten problem wciąż jest obecny - nie ma wątpliwości Bartosz Soja, który na swoim profilu na FB publikuje zdjęcia stóp rozłożonych w przedziałach.

Z nieprzyjemną sytuacją zetknęła się podczas niedawnej podróży do Warszawy pani Paulina.

- W wagonie bezprzedziałowym jedna kobieta przeszła samą siebie. Usiadła koło mnie, zdjęła buty i... skarpetki. A klimatyzacja nie działała na tyle dobrze, żeby nie było czuć tego smrodu

.

Zapach stóp to jednak niejedyne nieprzyjemności, których można czasami doświadczyć w pociągach. Równie często można usłyszeć narzekania na pasażerów, którzy jedzą posiłki o zbyt intensywnym zapachu.

- Dawno temu była taka sytuacja, że jechaliśmy w przedziale sześcioosobowym a pociąg był dość mocno „obładowany”. W ostatniej chwili dosiadł się do nas pewien pan, który na początku otwarcie do nas powiedział, że przeprasza, że jest nieświeży, ale już drugi dzień jest w podróży, bo jedzie z kraju arabskiego. Przeprosił za swój zapach, ale był na tyle odważny, że spytał się, czy może sobie otworzyć flaszkę, bo przez pół roku w kraju arabskim nie mógł pić i chciałby nadrobić zaległości. Rozumiem, że był w dłuższej podróży i jego zapach nie był najświeższy, ale alkohol mógł już sobie podarować, bo mieszanka zapachów zrobiła się naprawdę wybuchowa - wspomina Soja i dodaje: - Jedzeniowe sprawy zaczynają się bardziej na wschodzie, na trasach z Warszawy do Białegostoku czy Lublina. Byłem kilka razy na delegacji w Białymstoku i uwielbiam ludzi z tamtych rejonów, bo są bardzo sympatyczni i pomocni. Podróż z nimi to zupełnie inna historia. Wszyscy w przedziale szybko się poznają, opowiadają swoje historie, a co za tym idzie, szybko znajdzie się jakiś kawałek kiełbaski, poleje się drink, piwo i jest przyjemna atmosfera. Trudno zabronić ludziom jedzenia, ale nie sądzę, żeby ktoś miał świadomość, że zapachy alkoholu i mięsa komuś mogą przeszkadzać.

Idzie ku lepszemu

Mimo nieprzyjemnych doświadczeń, podobnie jak w przypadku komunikacji miejskiej, coraz więcej osób mówi, że w ostatnich latach sytuacja zapachowa w pociągach poprawiła się. - Dość często jeżdżę pociągami i można zauważyć poprawę. Nigdy nie zapomnę, jak kilka lat temu podczas wakacji siedzący naprzeciwko mnie pasażer w ciągu godziny pochłonął kilogram parówek, raczej z niższej półki cenowej, popijając swoją „kolację” wyłącznie piwem. Teraz też zdarzają się oczywiście sytuacje, gdy pasażerowie coś jedzą, ale są to zwykle mniej ekstremalne połączenia, które mi nie przeszkadzają - opowiada pan Jarosław.

O komfort podróżowania coraz bardziej starają się dbać także sami przewoźnicy kolejowi. - W naszych pociągach nieprzyjemne zapachy nie są zbyt odczuwalne. We wszystkich pojazdach mamy klimatyzację i wentylację, która wciąga takie zapachy. Ponadto bardzo ważne jest też to, że ze względu na krótkie trasy i częste przystanki praktycznie co kilka kilometrów wszystkie drzwi pociągu są otwierane i jest on w całości wentylowany - opowiada Marek Nitkowski, członek zarządu Kolei Wielkopolskich.

Jednocześnie dodaje: - Jakość pociągu ma duży wpływ na eliminowanie brzydkich zapachów, ale także na zachowanie pasażerów. Jeśli podróżni widzą, że dajemy im dobrą ofertę i komfortowe warunki jazdy, to starają się to uszanować. Dzięki temu coraz bardziej odchodzimy od nieprzyjemnych zapachów. To długi proces, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Jeśli któryś z pasażerów będzie odczuwał jednak nieprzyjemny zapach, może też poprosić o interwencję konduktora.

- To oni są od reagowania w takich sytuacjach i podejmują decyzję o ewentualnym przewietrzeniu pociągu i włączeniu dodatkowej wentylacji

- mówi Marek Nitkowski.

Chociaż regulamin przewozów pasażerskich mówi o tym, że uciążliwy pasażer może zostać wyproszony na najbliższej stacji, nie dotyczy to jednak sytuacji takich jak np. zdjęte buty czy jedzenie kiełbasy.

- To zdecydowanie nie kwalifikuje się pod dużą uciążliwość

- nie pozostawia złudzeń Marek Nitkowski.

O kulturę pasażerów chce dbać i rozwijać kolejny z przewoźników, czyli PKP Intercity, który w czerwcu ubiegłego roku wprowadził projekt „Strefa kulturalnego podróżowania”.

- Polega on na edukowaniu podróżnych w kwestii pożądanych zachowań w czasie podróży pociągiem. Wśród zachowań, które pasażerowie uznali za najbardziej drażliwe w czasie podróży pociągiem, znalazł się punkt dotyczący intensywnych zapachów w czasie spożywania potraw w pociągu - opowiada Anna Zakrzewska z PKP Intercity.

Szczególnie "wonne" bywają tramwaje bez klimatyzacji
Janusz Wojtowicz Alternatywna walka z upałem

Dlatego też przewoźnik stworzył tzw. kodeks kulturalnego podróżowania, w którym można odnaleźć punkty dotyczące zdejmowania butów czy spożywania jedzenia. „Głodny? Przekąska w czasie podróży to nic złego pod warunkiem, że zapach naszej potrawy nie przeszkadza współpasażerom” - czytamy w punkcie drugim. Z kolei punkt piąty mówi: „Buty lubią towarzystwo naszych stóp, a zachowamy się taktownie, nie pozbawiając ich tej przyjemności.” I ostatni, ósmy punkt: „Choć wygodnie nam się podróżuje i czujemy się jak w domu, to nie kładźmy nóg na siedzeniu, by nie uprzykrzać podróży nikomu”.

Zmiana w świadomości Polaków

O komentarz do zapachów, które można zastać w komunikacji, poprosiliśmy ekspertkę w zakresie dobrych manier. Maria Bujas-Łukaszewska z Akademii Dobrych Manier nie ma wątpliwości, że nadal można spotkać się z mało komfortowymi sytuacjami zarówno w pociągach, jak i komunikacji miejskiej, ale w porównaniu do sytuacji sprzed lat nastąpiła duża poprawa.

- Ku mojemu zaskoczeniu coraz więcej młodych ludzi, zwłaszcza mężczyzn, zaczyna korzystać z dobrych kosmetyków. Kiedy młody człowiek przejdzie koło mnie, można wyczuć przyjemny zapach. Osobami zaniedbanymi, które nie korzystają z kosmetyków, są przede wszystkim ludzie w podeszłym wieku. Oni mają jednak zredukowany zmysł węchu. Ponadto być może nie widzą, że ich odzież jest zabrudzona lub nie najlepszej jakości - mówi Maria Bujas-Łukaszewska. - Z kolei w pociągach do tej pory nie spotkałam się z sytuacją, by młodzież, zdejmując buty i wyciągając nogi, „zaserwowała” mi nieprzyjemny zapach. Młodzi ludzie dbają o higienę i zwykle mają czyste skarpetki.

Maria Bujas-Łukaszewska nie zgadza się również z opowieściami o bardzo uciążliwych zapachach z powodu jedzenia. - Opowieści o kabanosach i jajkach przypominają mi przaśny PRL, kiedy byliśmy skazani na to, by brać kanapki z domu. To już minęło, bo na każdym dworcu można coś kupić, a WARS nie jest tak drogi jak kiedyś. To już bardziej podróżnicze legendy, bo ja się z tym obecnie nie spotykam - mówi ekspertka w dziedzinie dobrych manier.

Dodaje jednak: - Nie jest jeszcze bardzo dobrze, ale i tak już dużo się poprawiło. Pod kątem zapachów poznajemy podróżniczy kodeks dobrych manier. U Polaków dokonała się zmiana w świadomości. Zmorą stają się za to telefony komórkowe. Niejednokrotnie proszę pasażerów, by rozmawiali na korytarzu, jeśli już muszą, bo przecież nie możemy jechać w budce telefonicznej.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.