Polska gra o tron: Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki

Czytaj dalej
Jakub Szczepański

Polska gra o tron: Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki

Jakub Szczepański

Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki nie byli postaciami z czytanek szkolnych. Dwaj ostatni Piastowie to brutalni gracze, którzy scalili rozbite państwo i dali mu podwaliny potęgi

Życie ostatnich Piastów z linii królewskiej ciągle budzi emocje. Dowodem sukces „Korony królów” wyprodukowanej przez Telewizję Polską. Perypetiami dworu Władysława Łokietka, a potem jego syna Kazimierza III Wielkiego zainteresowało się ponad 3,5 mln widzów. Tyle oficjalnie. Bo producentom zarzucano liczne błędy. Że ubiory nie takie albo że dwór zbyt religijny. Ale to wszystko można by jeszcze jakoś wybaczyć. Gorzej, że z Władysława Łokietka zrobiono nieporadnego starca. Postać jego syna jako początkującego władcy też pozostawia sporo do życzenia. Tymczasem fakty mówią same za siebie: obaj ci królowie brali udział w grze o tron. I to takiej z prawdziwego zdarzenia.

Gdyby filmowcy dostali 6 mln dol. na produkcję jednego odcinka (tyle kosztowało stworzenie epizodu popularnego amerykańskiego serialu „Gra o tron” w 2012 r., dziś stawka wzrosła dwukrotnie) o panowaniu dwóch ostatnich Piastów, z pewnością byłoby co oglądać. I nikt nie musiałby się martwić o żaden scenariusz. Bo ten został już dawno napisany. - Choć nie zajmuję się filmami, to historia Piastów z pewnością nadaje się na opowieść pełną zwrotów akcji - w rozmowie z „Naszą Historią” ocenia prof. Stanisław Sroka, znawca średniowiecza z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Mediewista podkreśla, że trudniejsze zadanie stało oczywiście przed Władysławem Łokietkiem, który panował wcześniej. - Choć był mikrego wzrostu, miał nieprzejednany charakter. Nigdy się nie poddał - podkreśla ekspert. Nie tylko Sroka tak uważa. „Człowiek obdarzony takim charakterem i siłą woli, że podobnych darmo w całej historii polskiej ze świecą szukać” - tak o Łokietku pisze Paweł Jasienica, autor słynnej „Polski Piastów”. A Kazimierz Wielki? Wszak nie bez powodu zyskał swój przydomek.

Loketh, czyli łokieć

Najpierw nic nie zapowiadało, że Władysław Łokietek kiedykolwiek zjednoczy Królestwo Polskie. Na początku nie szło mu najlepiej. Nie dość, że dorósł dwadzieścia lat po swoich braciach, to jeszcze ze względu na budowę ciała zyskał prześmiewczy przydomek. Ile liczy łokieć? W XIII w. to ledwie 57-59 cm.

Co gorsza, nawet rodzinne koligacje nie dawały jakichś wielkich nadziei na zdobycie pełni władzy. Kiedy zmarł jego ojciec Kazimierz, książę miał ledwie siedem lat. Bracia dawno objęli już swoje dzielnice, a dziedziny młodziana pilnowała matka. Zresztą po śmierci ojca Łokietek wyjechał do Krakowa, gdzie trafił w końcu pod skrzydła Leszka Czarnego. Własnego brata i najstarszego syna Kazimierza kujawsko--łęczyckiego.

„Zupełnie mu się podporządkował, co pokazał nawet na swoim herbie. Leszek Czarny i Siemomysł posługiwali się koronowanym pół lwem, pół orłem. Łokietek pokornie z korony na herbie zrezygnował” - pisze w jednym ze swoich artykułów Kamil Janicki, historyk i autor książek. Zauważa, że to najważniejsze z insygniów królewskich pojawia się u Łokietka dopiero po śmierci braci.

Ba, nawet związek małżeński wnuka Konrada Mazowieckiego miał być zaaranżowany przez jego rodzeństwo! Wyswatano go ze stryjeczną siostrą wielkopolskiego księcia Przemysła II. Inna sprawa, że mariaż okazał się później atutem w ręku władcy. Tak czy owak, biorąc więc pod uwagę niełatwe doświadczenia młodego Władysława, trudno się dziwić, że kiedy zmarł Leszek Czarny, puściły mu nerwy.

Zgodnie z wolą nieboszczyka przyszły król objął Sieradz. Jednak poniewierany za młodu książę miał apetyt na więcej i wcale nie zamierzał poprzestawać na tym, co dostał bez walki. Choć testament Leszka Czarnego stanowił, że Kraków miał przypaść śląskiemu księciu Henrykowi Probusowi, Łokietek nie chciał o tym słyszeć. Doszło do wielkiej awantury, która dla awanturnika skończyła się klapą. Przed końcem XIII w. Władysław w ogóle nie miał szczęścia. A do tego wsławił się jako krzywoprzysięzca. Żeby zabezpieczyć swoje interesy - nawet w pertraktacjach z potężnym królem Czech - kłamał, a jego ludzie łupili podległe mu ziemie. Choćby odziedziczoną w końcu Wielkopolskę.

Mówi się, że biskup poznański Andrzej Zaremba, który sprzeciwiał się rządom Łokietka, rzucił nawet klątwę na władcę. Jedno jest pewne: pod koniec XIII w. Władysław stracił wszystko, co udało mu się ugrać. Nie dość, że w walkach o Kraków dostał łupnia od Piastów Śląskich, to został później wygnany z Polski przez króla Czech.

Jak z perspektywy czasu ten okres życia monarchy oceniają historycy? „Można oczywiście twierdzić, że dopiero czas i ciężkie doświadczenia życiowe zmieniły później Łokietka, przerobiły warchoła na polityka, nauczyły go myśleć o całym państwie. W takim sądzie będzie się zawierać część prawdy. Ale najwyżej część!” - w mocnych słowach pisał Jasienica.

„Władysław nie dorósł jednak do roli męża stanu i w głębi duszy pozostał dzielnicowym książątkiem, które wierzyło tylko w siłę swojego miecza” - na łamach „Historii Do Rzeczy” oceniał Sławomir Koper. - Z końcem wieku XIII sytuacja nie wyglądała najlepiej dla Łokietka. Ale ten władca miał swój cel i to jest najpiękniejsze. Choć był niewielkiego wzrostu, należał do ludzi bardzo zadziornych. Nie poddał się, a podczas wygnania zbierał sojuszników - dla „Naszej Historii” komentuje prof. Sroka.

W praktyce to Władysław Łokietek spowodował, że król czeski Wacław II najechał na Polskę. Z drugiej strony, trudno się dziwić naszemu sąsiadowi z południa, skoro książę w Sieradzu i później w Klęce obiecywał mu oddać swoje ziemie i zostać czeskim lennikiem. A pamiętajmy, że mówimy przecież o średniowieczu - czasach rycerzy, wielkich ideałów i legend. Być może dlatego niektórzy historycy twierdzą, że nasz monarcha pojechał prosić o wstawiennictwo papieża. Nie do końca jednak wiadomo, co robił podczas wygnania, więc filmowi twórcy mieliby pole do popisu.

Powrót króla

„Historycy chcą go [Łokietka - red.] widzieć w Rzymie podczas obchodów roku jubileuszowego ogłoszonego przez papieża Bonifacego VIII. Na potwierdzenie tego przypuszczenia nie ma jednak żadnych dowodów źródłowych” - czytamy na kartach „Leksykonu Biograficznego Piastów” Wydawnictwa Literackiego. Czym więc zajmował się książę? - Zabiegał na pewno o pomoc króla Węgier. Udało mu się, bo wiadomo, że w 1304 r. przyjechał z pomocą węgierską - wyjaśnia prof. Sroka. Mówi się także, że księciu pomogli nie tylko magnaci węgierscy, ale też Rusini.

Na pewno Łokietek był szczęściarzem. Choć powrót do ziemi krakowskiej i złupienie Wiślicy mu się udały, to jednak ze swoją siłą i koligacjami Wacław II mógł się łatwo pozbyć polskiego księcia. Traf jednak chciał, że czeskiego monarchę wykończyła gruźlica. W ten sposób trzydziestokilkuletni monarcha zostawił królestwo swojemu synowi Wacławowi III. To też było problemem, bo młody czeski władca nawet nieźle się zapowiadał. Był także bezwzględny, bo o ile potrafił ułożyć się z innymi sąsiadami, to w Polsce zamierzał wprowadzać swoje porządki siłą.

Jednak i król Czech, który stanął na drodze Łokietka, miał pecha. W Ołomuńcu - kiedy był w drodze do Polski - jak mówią jedni, został trzykrotnie dźgnięty sztyletem przez skrytobójcę. Inni uważają, że śmiertelny cios zadano mieczem. W każdym razie do dziś nie wiadomo, kto był zleceniodawcą zabójcy, bo nieszczęśnik został błyskawicznie zlikwidowany. Naturalnie beneficjentem tej śmierci jest i Władysław Łokietek, więc nie można wykluczyć, że to on opłacił mordercę.

Z pewnością po powrocie do kraju wnuk Konrada Mazowieckiego zabrał się do roboty. Stopniowo przejmował kolejne części rozbitej na dzielnice Polski. Kraków, Pomorze Gdańskie, Kujawy - wszystkie te tereny trafiły pod panowanie Władysława Łokietka. Jak? Raz mieczem, raz przywilejem, a kiedy indziej fortelem. Ale nawet to nie uchroniło go przed spiskami mieszczan, kościelnych hierarchów czy żądnych krwi sąsiadów. Granice też nie należały do najspokojniejszych. Trzeba również pamiętać, że początkowo Wielkopolskę opanowali książęta głogowscy.

Pierwszym testem dla Łokietka okazał się spór z biskupem krakowskim Janem Muskatą. Duchowny pochodził z miejskiego patrycjatu, przez lata był wierny władcom czeskim, a w praktyce był także zagorzałym przeciwnikiem księcia, który zaczął jednoczyć pod swoim berłem polskie ziemie. W końcu duchowny zbiegł ze stolicy Małopolski. I choć Władysław obiecał mu wolność osobistą, to i teraz nie dotrzymał słowa, a duchowny wylądował w książęcym lochu. O mało nie doszło do buntu.

Tymczasem północ stała w ogniu. Gdańsk najechali Brandenburczycy. Co było robić? Książę zdecydował, że trzeba się zwrócić po pomoc do Krzyżaków. Zakonnicy faktycznie załatwili problem najeźdźców. Sęk w tym, że w 1308 r. sami zaczęli łupić miasto! Już rok później wykupili prawa do Pomorza od Brandenburczyków i sprowadzili siedzibę zakonu z Wenecji do Malborka. I pomyśleć, że to dziadek Łokietka zaprosił Krzyżaków do Polski...

Mimo tych wszystkich problemów z pewnością książę miał głowę nie od parady i wiedział, gdzie szukać poparcia. Jednocześnie podporządkowywał sobie coraz więcej ziem, choć musiał też dławić bunty - zarówno w Poznaniu, jak i Krakowie. Łokietkowi nie można odmówić brutalności, więc krew jego wrogów lała się strumieniami. Z drugiej strony, przez lata nauczył się działać jak dyplomata.

W walce o koronę posłowie księcia, którzy mięli wpłynąć na papieża, imali się różnych sztuczek. Oczywiście nie sposób odmówić talentu biskupowi kujawskiemu Gerwardowi. To on, gdzie i kiedy było trzeba, potrafił sypnąć książęcym groszem. Łapówki, zwiększenie podatków kościelnych i opowiedzenie się po stronie papieża w sporze z Janem Luksemburskim zaowocowały. 20 stycznia 1320 r. skończyło się rozbicie dzielnicowe, a Polska zyskała króla.

Od tchórza po wielkiego władcę

Koronacja Łokietka nie oznaczała oczywiście, że problemy królestwa odeszły w niepamięć. W praktyce straciliśmy dużą część Śląska, książęta mazowieccy wciąż byli niezależni, a Polsce zagrażali Czesi, Krzyżacy czy Litwini. Na szczęście na naszych ziemiach miał się pojawić kolejny wielki władca. Tyle że jego potęga wyrosła bezpośrednio z siły ojca.

- Kazimierz miał znacznie ułatwione zadanie, bo otrzymywał zjednoczony kraj. Można powiedzieć, że młody król widział, jak ciężko pracował jego ojciec, więc postawił na dyplomację. Przykłady? Pokój z Krzyżakami w Kaliszu z 1343 r. to jeden z najbardziej trwałych układów Polski w całym średniowieczu! - podkreśla prof. Sroka. Mediewista zwraca również uwagę na przyjaźń polsko-węgierską, która zaczęła się w 1320 r., jeszcze za panowania Łokietka. Przypieczętowano ją małżeństwem.

Siostra Kazimierza została żoną węgierskiego króla Karola Roberta. Ten związek otwierał Piastom wiele drzwi w Europie. - Elżbieta dbała o to, by Piastowie robili kariery w królestwie Andegawenów. Trzeba powiedzieć, że dzięki sojuszowi z Węgrami Kazimierz mógł rozpocząć ekspansję na Ruś, a z drugiej strony - prowadzić bardzo efektywną i efektowną politykę zagraniczną - zachwala prof. Sroka.

Początki Kazimierza III Wielkiego - jeszcze przed koronacją - nie należały do łatwych. Zaczynał od skandalu obyczajowego na Węgrzech. Pojechał tam prosić o królewską pomoc w walce z Krzyżakami. Zarzucano mu później, że rzekomo zgwałcił dworzankę własnej siostry Klarę. Być może doszło do jakiegoś zbliżenia, ale w wersję o gwałcie mało kto daje wiarę.

„Opieranie się samcom królewskiej krwi nie było specjalnie w modzie u panienek owej epoki” - pisze Ludwik Stomma w książce „Królów polskich przypadki”. Faktem jest, że propaganda krzyżacka robiła wszystko, byle tylko uderzyć w Kazimierza. Dlatego nie omieszkano nazwać go tchórzem, gdy 27 września 1331 r. zbiegł z pola walki pod Płowcami.

Propaganda to jedno. Być może usunięcie przyszłego króla z zasięgu krzyżackich mieczy okazało się dla Polski błogosławieństwem? Kiedy jako 23-latek Kazimierz wkładał koronę, na pewno wciąż miał wiele do zrobienia. „Rozpoczęło się długie pasmo niezwykle zawiłych kombinacji dyplomatycznych, snutych właściwie przez całe panowanie Kazimierza Wielkiego. Nie podobna wszystkich ich tu wyliczyć” - czytamy na kartach „Polski Piastów”.

O ile awanturnicza natura Władysława Łokietka była niezbędna, by zjednoczyć zwaśnione i wzajemnie niechętne sobie dzielnice, o tyle spokój oraz dyplomatyczny geniusz Kazimierza Wielkiego posłużyły odbudowie i wzmocnieniu kraju. Nie można także powiedzieć, że ostatni z Piastów na tronie Polski wzbraniał się od walki.

Pan dobrobytu

To Kazimierz obronił Kraków po ośmiogodzinnym oblężeniu Jana Luksemburskiego. To polski król łupił Ruś, atakował księstwo wrocławskie i zbrojnie odpowiadał na napady Litwinów. De facto podporządkował sobie także Mazowsze, które dzielne opierało się Łokietkowi. Sądził się też skutecznie z Krzyżakami o podstępnie odebrane Pomorze.

Choć prywatnie wiódł nieszczęśliwe życie, nie można mu odmówić sukcesów zawodowych. O pozycji wypracowanej przez króla świadczyło to, że działał także jako mediator w sporze wielkich dynastii: Węgrów z Czechami. To wtedy, w 1364 r. - na kilka lat przed śmiercią polskiego władcy - do 18-tysięcznego Krakowa zjechała europejska elita!

Jak to w polityce, podczas średniowiecznej imprezy na Wawelu każdy miał swój cel. Przykładowo: monarcha Cypru Piotr I de Lusignan szukał chętnych do krucjaty, a Kazimierz pragnął także ogłosić, że w jego mieście zacznie działać uniwersytet.

- Było to zwieńczenie kilkuletnich jego wysiłków, wydarzenie o charakterze przełomowym w dziejach tej części Europy. Nie było to wielkie zwycięstwo militarne, ale ogromny sukces cywilizacyjny: w stolicy Królestwa Polskiego powstawało z woli króla polskiego (a nie cesarza rzymskiego, jak to było w Pradze w 1348 r.) studium generale dla studentów z Polski, ale także z krajów ościennych - mówił „Gazecie Krakowskiej” prof. Franciszek Ziejka, były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Nie bez przyczyny współcześni Kazimierzowi nazywali go Wielkim. Wystarczy rzucić okiem na kroniki. „Kto tylko popełniał łotrostwa lub kradzieże, chociażby to była szlachta, tego kazał ścinać, topić, głodem morzyć, z braćmi ich lub krewnymi jednakże nie przestając jadać, pijać i sypiać, bo mając Boga za pomocnika, nie obawiał się tego, co by mu człowiek uczynił. Oszczerców zaś kazał piętnować na twarzy rozpalonym żelazem” - pisał Janko z Czarnkowa.

Roztropna polityka handlowa, dbałość o królewskie frukta, karczowanie lasów, lokowanie miast i budowa murowanych fortec. One wszystkie sprawiły, że Kazimierz III Wielki na stałe zapisał się w historii. Niedługo przed śmiercią planował walkę i wyprawę na Śląsk. Chociaż do ostatniej chwili zachowywał dobre stosunki z Krzyżakami, chciał także rozprawić się z zakonem. Nie zdążył. A szkoda, bo być może stałby się znany nie tylko jako wielki dyplomata i łamacz damskich serc, ale także wojownik.

Ostatni Piast na tronie Polski zmarł przez miłość. Nie do kobiety, tylko do polowania. Niefortunnie złamał nogę i zbagatelizował sytuację. Komplikacje dosłownie wykończyły 60-letniego władcę. „Kronikarze bardzo obszernie opisywali rozpacz narodu po śmierci Kazimierza Wielkiego i nie wolno lekceważyć tych wieści. Zgon króla był ciosem, który spowodował dziwne odrętwienie, paraliż woli u ludzi skądinąd pewnie dzielnych” - podsumowuje Jasienica.

Jakub Szczepański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.