„Partyzanci polują w nocy”. Ukraiński ruch oporu na ziemiach okupowanych

Czytaj dalej
Fot. Fot. Gilles Bader/Le Pictorium/Le Pictorium/East News
Grzegorz Kuczyński

„Partyzanci polują w nocy”. Ukraiński ruch oporu na ziemiach okupowanych

Grzegorz Kuczyński

Początkowo były ich setki. Terror rosyjski sprawił, że są już tysiące. Zbrojne podziemie na okupowanych terenach południowej Ukrainy jest coraz silniejsze. Do walki partyzanckiej przygotowywano się od dawna.

Wtorek 28 czerwca, Dzień Konstytucji Ukrainy. Okupowany Melitopol, miasto w obwodzie zaporoskim. Na słupach setki rozklejonych plakatów. Na nich zdjęcie martwego rosyjskiego żołnierze i napis: „Rosjaninie, czy ty śpisz w nocy? W nocy udało nam się zadźgać ponad 300 waszych towarzyszy! Partyzanci nie śpią w nocy, oni polują!”.

Drugi front

Błyskawiczne zajęcie przez Rosjan obwodu chersońskiego i większości zaporoskiego na przełomie lutego i marca sprawiło, że wielu ludzi nie zdążyło wyjechać. Na okupowanych terytoriach rozwinął się ruch partyzancki. Ukraińcy likwidują kolaborantów, atakują rosyjskie patrole, wywierają psychologiczny wpływ na wrogą armię i jej kolaborantów. W okupowanych miejscowościach masowo pojawiają się antyrosyjskie ulotki, wzywające Rosjan do opuszczenia Ukrainy pod groźbą śmierci.

[polecane]23180303[/polecane]

Ruch oporu uaktywnił się na terenach okupowanych już po kilku tygodniach. Między 20 marca a 17 kwietnia podczas nocnych patroli w samym tylko Melitopolu zlikwidowano 70 rosyjskich żołnierzy, w tym tzw. kadyrowców. Pod koniec kwietnia liczba wynosiła już 100 osób. W tym samym okresie w podobny sposób Ukraińcy zabili 80 okupantów w obwodzie chersońskim.

Pod koniec kwietnia i w maju doszło do całej serii eksplozji w okupowanych miejscowościach. 25 kwietnia wybuch zniszczył ratusz w Kremennej (obwód ługański). 28 kwietnia w okupowanej wsi Akimowka (obwód zaporoski) wysadzono most kolejowy, którym Rosjanie przerzucali z Krymu sprzęt, broń, paliwo. 22 maja ruch oporu w pobliżu Melitopola zniszczył rosyjskie stacje radarowe.

Mieszkańcy przekazują partyzantom dane o składach amunicji, trasach przemieszczania się i miejscach pobytu rosyjskich wojskowych oraz współpracujących z nimi lokalnych urzędników. Dzięki tym informacjom na początku czerwca w Chersoniu ruch oporu wysadził w powietrze pojazd wojskowy z czterema rosyjskimi oficerami, a 14 czerwca zbombardowany został duży skład rosyjskiej amunicji w Nowej Kachowce.

Likwidacja kolaborantów

Partyzanci atakują też najbardziej znanych i ważnych mieszkańców okupowanego terytorium, którzy współpracują z Rosją. 20 marca w Chersoniu został zastrzelony Paweł Słobodczikow, doradca byłego mera Wołodymyra Saldo, który przeszedł na stronę okupantów. 20 kwietnia w obwodzie chersońskim został zabity znany prorosyjski bloger Walerij Kuleszow. 22 maja doszło do wybuchu w domu Andrija Szewczika, którego okupanci mianowali tak zwanym „merem” Enerhodaru. Kolaborant i jego ochroniarze zostali ranni.

[polecane]23207581[/polecane]

30 maja w samym centrum Melitopola doszło do potężnej eksplozji. Celem była mianowana przez Rosjan szefowa tzw. „administracji” miasta, Galina Danilczenko. Uszła z życiem, ale od razu chciała podać się do dymisji. Rosjanie dali jej jasno do zrozumienia: rezygnacja będzie równoznaczna z wydaniem kolaborantki ukraińskim służbom specjalnym. Teraz Danilczenko bardzo rzadko publicznie się pojawia. O swoją głowę (za którą zresztą wyznaczono nagrodę) boi się też „gubernator” obwodu zaporoskiego nominowany przez Rosjan, Jewhen Balicki. 12 czerwca przed budynkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Melitopolu doszło do wybuchu; miejscowy mianowany przez Rosjan szef milicji twierdzi, że to była próba zamachu na jego życie.

Melitopol i okolice od początku okupacji są uznawane za prawdziwy „partyzancki kraj”. Ale także na Chersońszczyźnie ruch oporu jest coraz groźniejszy dla okupantów i zdrajców. 18 czerwca eksplodował SUV, którym jechał Jewhen Sobolew, mianowany przez Rosjan szef obwodowej służby więziennej. Bomba była przymocowana do drzewa, została zdetonowana zdalnie, gdy obok przejeżdżał samochód zdrajcy. Według informacji rosyjskich Sobolew trafił do szpitala z ciężkimi ranami, ale niektóre źródła ukraińskie twierdzą, że zginął. Cztery dni później według tego samego schematu partyzanci dokonali zamachu na wyznaczonego przez Rosjan szefa administracji w Czornobajiwce w obwodzie chersońskim. Jurij Turulew wyszedł z ataku cało, jedynie z lekkimi skaleczeniemi i wstrząsem mózgu.

Specjalsi i ochotnicy

Ruch partyzancki na terenach okupowanych to nie spontaniczna działalność rozproszonych pojedynczych osób lub grup, ale zorganizowana sieć komórek dywersyjnych, których członków zaczęto szkolić jeszcze przed inwazją 24 lutego. Należy przypomnieć, że w lipcu 2021 roku ukraiński parlament po raz pierwszy przyjął ustawę "O podstawach oporu narodowego". Ustawa obowiązuje od 1 stycznia 2022 r. Zgodnie z nią wiodącą rolę w organizowaniu, przygotowywaniu, wspieraniu i wykonywaniu zadań ruchu oporu odgrywają Siły Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy (nowy rodzaj wojsk utworzony w 2016 r.), a ich dowódca kieruje ruchem oporu.

Niestety, od momentu przyjęcia ustawy do 24 lutego było bardzo mało czasu. Jednak udało się przynajmniej w części przygotować na ewentualność okupacji. Chodzi m.in. o skrytki z bronią i amunicją. Najlepiej poszło z tym w obwodach charkowskim, sumskim, donieckim, zaporoskim i ługańskim. Wyciągnięto też wnioski z lat 2014-2015. Lokalne komórki ruchu oporu formowano poza wiedzą lokalnych struktur SBU i milicji – aby uniknąć strat wynikających ze zdrady.

Wszystkie dokumenty i dane na temat członków podziemia, struktury, skrytek itd. są przechowywane w bezpiecznym miejscu pod Kijowem. Nikt w Chersoniu, w Melitopolu czy na Zaporożu nie ma pojęcia, kto należy do ruchu oporu. To często zwykli mieszkańcy, prowadzący zwykłe życie i współpracujący wyłącznie ze sztabem w Kijowie. Eksperci oceniają, że obecnie ruch oporu składa się w 60 proc. z żołnierzy sił specjalnych i w 40 proc. z ludzi, którzy zdecydowali się na współpracę ze służbami specjalnymi podpisując kontrakty. Ale na papierze są to cywile i nie wszystkich udało się odpowiednio przeszkolić.

[polecane]23202761[/polecane]

Skuteczne działania ukraińskiego podziemia wywołują wściekłość Rosjan, którzy próbują wytropić ukraińskie podziemie, stosując zaostrzone środki bezpieczeństwa. Monitorują wiadomości w Internecie, wprowadzają kontrolę paszportową, godziny policyjne, przeszukują telefony mieszkańców, przekupują ludzi. Według mera Melitopola, w poszukiwaniu partyzantów rosyjskie służby bezpieczeństwa zaczęły masowo zatrzymywać obywateli za najmniejsze przejawy proukraińskiej postawy. Obecnie jest ponad 500 takich więźniów w samym tylko Melitopolu. Mimo to, na okupowanych terenach na południu kraju, w obwodach chersońskim i zaporoskim, z każdym kolejnym tygodniem narasta opór wobec Rosji. Dlatego ten obszar wciąż jest zarządzany przez wojsko. Próby wprowadzania administracji cywilnej napotykają na poważne problemy. Nie będzie tu zrealizować łatwo ani scenariusza donbaskiego z lat 2014-2015, ani tym bardziej krymskiego.

Grzegorz Kuczyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.