O Szwejku, czyli globus Polski. Polak jest debeściak we wszystkim

Czytaj dalej
Zbigniew Bartuś

O Szwejku, czyli globus Polski. Polak jest debeściak we wszystkim

Zbigniew Bartuś

Moja rozmowa z inteligentnymi studentami czołowej krakowskiej uczelni zeszła ostatnio na Szwejka. Ot, chciałem się dowiedzieć, czy nasi dwudziestolatkowie uważają dzielnego wojaka za ikonicznego Czecha, czy może ich wyobrażenia o bliskich sąsiadach, oparte na lekturach, wiedzy wyniesionej ze szkoły i domu, a także osobistych doświadczeniach przeczą stereotypowi stworzonemu przez Haška. Okazało się, że żaden ze studentów… nie słyszał o Szwejku.

I o Czechach nie wiedzieli nic. Jeden znał dowcip o najkrótszych książkach świata („Kuchnia Brytyjska”, „Historia niemieckiego dowcipu” i „Historia czeskiego bohaterstwa”) - i tyle. Co może dziwić w kraju Mariusza Szczygła, który podbił Czechów książkami o Czechach: Gottland, Zrób sobie raj, Laska nebeska. W ostatniej pyta wprost: „Po co wymyślono Czechów?”. I odpowiada: „Żeby wprowadzić Polaków w dobry nastrój”. Najwyraźniej młodzi Polacy mają lepsze rozweselacze.

Polska nieznajomość Czechów może wywołać myśli samobójcze u Leszka Mazana i Roberta Makłowicza, u mnie wywołuje smutek - wszak świadom jestem, że w kraju naszym cokolwiek czyta mniej więcej tylu ludzi, ilu w samych tylko Czeskich Budziejowicach. Podobna populacja odwiedza Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie oraz prenumeruje gazety (tak, Kochany Czytelniku, należysz do arcyelity).

Za to kiedy z Balic wylatuje do Hurghady lub innej Alanyi samolot z polskimi letnikami, to na mur jest on wypełniony najlepszymi na świecie znawcami medycyny. Oraz najlepszymi na świecie znawcami polityki. Oraz najlepszymi na świecie historykami. Oraz najlepszymi na świecie geografami. Polak jest debeściak we wszystkim. Po co czytać, skoro WIE.

Reszta świata to - że użyję modnego ostatnio słowa - nieogary. Za to my - ogary, jak się patrzy! Mickiewicz byłby dumny. Conrad może nie. I Gombrowicz też nie. Ale kto to jest ten Gombrowicz i kto to jest ten Conrad! Nikt, więc suwerennie skreśliliśmy ich z listy lektur polskiej młodzieży.

W efekcie globus świata staje się coraz idealniejszym globusem Polski. Nie mieszczą się na nim jacyś Czesi, a co dopiero Słowacy (o nich studenci nie mieli do opowiedzenia nawet dowcipu), czy - nie daj Bóg - Rumuni, Bułgarzy lub - ło matko! - Słoweńcy. Nasz globus wypełniamy my oraz nasz pępek.

O Niemcach wiemy, że nas krzywdzili - a dziś sprzedają nam stare auta. I - ma się rozumieć - nadal krzywdzą, wyprowadzając zyski z Lidla, VW itp. O Rosjanach, pardon, Ruskich, wiemy - że nas krzywdzili. I nadal krzywdzą, bo drogi gaz, Putin z Tuskiem itp. O Szwedach wiemy, że nas krzywdzili oraz że Volvo (choć ono jest akurat chińskie), a starsi także - że ABBA w Studio 2. O Unii wiemy tyle, że daje kasę, a poza tym - nas krzywdzi, bo Timmermans (nic to, że on pamięć o żołnierzach Maczka w Europie przywrócił; wszakże my nie wiemy, kto to był Maczek).

O Amerykanach nawet górale wiedzą tyle, co nic, bo jak już pofrunęli ciupasem do Hameryki, to utkwili w pępku Jackowa. A przecie od kupowania krakowskiej suchej i wyborowej mokrej w polskim sklepie globus im się o Jankesów nie poszerzył.

Paradoksalnie młody Polak najwięcej wie o Grekach, ale wyłącznie starożytnych. Potyczki Spartan i Ateńczyków są w programie szkolnym silnie obecne oraz - jak informuje młodzież - aż trzykrotnie powtarzane przed maturą. W przeciwieństwie do historii nowożytnej, na którą nie ma miejsca wcale. Po co, skoro WIEMY.

Lubię zadawać Polakom bardzo proste pytanie: ile było państw świata na początku XX wieku? Odpowiedź brzmi: 55. Dziś państw jest prawie 200 (w tym 193 członków ONZ plus Watykan), z czego w samej Europie 46. Trzy razy tyle, ile przed I wojną światową! Czyli trzy czwarte globu i ludów świata było wcześniej podbite oraz niewykluczone, że - krzywdzone. Ale strasznie trudno dostrzec cudzą krzywdę, gdy się ma w głowie globus świata będący globusem Polski.

Za to bardzo łatwo wyruszyć wtedy ku Europie - chrystianizować Belgów, Szwajcarów i Portugalczyków. No i Czechów. Tam tylko 13 proc. obywateli należy do jakiegoś kościoła, a 5 proc. uczęszcza do świątyń. Wychodzi na to, że cały ten Szwejk - to diabeł.

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.