O czym śpiewa łódzki szampan

Czytaj dalej
Fot. Paweł Łacheta
Bohdan Dmochowski

O czym śpiewa łódzki szampan

Bohdan Dmochowski

Kto nie ma marzeń, niech nie pije szampana - powiadają czciciele tego perlistego trunku.

Z tą maksymą na ustach w najbliższą sobotnią noc będziemy z hukiem otwierali butelki około 70 rodzajów musujących win, dostępnych w łódzkich sklepach. Bo właśnie w noc sylwestrową konsumpcja bąbelków przybiera masowy charakter.

Perignon i inne bąbelki

Jak nie przepłacić, a godnie i bez nadkwasoty na drugi dzień zabalować w sylwestra z kielichem bąbelków w dłoni, radzi znawczyni wina Anna Kowalczyk z łódzkich galerii alkoholi:

- Dawno minęły czasy absolutnej dominacji win szprycowanych dwutlenkiem węgla, potocznie zwanych „ruskim szampanem”. Po prawdziwe szampany sięgali najzamożniejsi łodzianie, inne markowe gatunki produkowane metodą szampańską też nie były na każdą kieszeń. Obecnie na lepsze wino toastowe stać wielu moich klientów. Mają swoje ulubione gatunki, wybierają świadomie kraj i region ich pochodzenia, rozróżniają plantacje, a nawet szczepy winogron.

Rzeczywiście Łódź winiarska powoli doszlusowuje do winiarskiej Europy, o czym świadczy choćby gama wybieranych trunków na sylwestrowy toast. Sprzedawcy wina obserwuj też, że po szampana sięgają już nie tylko siwogłowi biznesmeni, lecz także młodzi łodzianie w wieku do 25 lat. Oczywiście wciąż rzadko somelierzy ze sklepów z winem korzystają z drabinki, by zdjąć z najwyższej półki butelkę rodem ze słynnych domów szampańskich Francji: różowego Dom Perignona za 17 tys. zł czy białego, wytrawnego Kruga (od 700 zł w górę), białego Clicqot za 219 zł czy różowego za 300 zł. Nieco tańsze są wytrawny Bernard Remi (120 zł) czy Moet (159 zł).

Nie tylko z Szampanii

Ale wina musujące spoza francuskiej Szampanii, ba, nawet spoza Francji, wcale godnie się prezentują i smakują, a kosztują od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za butelkę.

- Teraz jest niespotykany boom na delikatne, włoskie wytrawne wina musujące - zauważa somelierka Anna Kowalczyk. - Na przykład Mionetto Prosecco za dwadzieścia sześć złotych czy La Pieve za niecałe dwadzieścia złotych dosłownie znikają z półek.

W Łodzi nie tracą też na popularności od lat lejące się strumieniami na sylwestrowych balach i prywatkach Dorato i Cin&CIN.

Kto pił gwiazdy?

Kiedy już wybierzemy jedną lub kilka butelek z solidnie zakorkowanym perlistym trunkiem, wypada wiedzieć, jak się do niego dobrać, nie wybijając współtowarzyszce sylwestrowych pląsów oka.

- Szampan nie znosi brutalnego traktowania, należy przed otwarciem schłodzić go i odkorkować powoli i rozlewać na raty, wolno, do płytkich stożkowatych kieliszków zwanych piersiami Heleny. Natomiast bezpieczniejsze dla balowych kreacji damskich są kieliszki w kształcie kwiatu tulipana. Szkło jest ważne, bo tylko w tak zwanych szampankach wino musujące perliście śpiewa i raduje duszę.

„Chodźcie prędko! Ja piję gwiazdy!” - miał zakrzyknąć do swych braci zakonnych Dom Perignon, gdy 600 lat temu odkrył to dziwne, bąbelkujące wino. Za kilkanaście godzin też będziemy pić te gwiazdy.

Bohdan Dmochowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.