Na nich „wisi” Expo: Waszczykowski, Kropiwnicki, Zdanowska

Czytaj dalej
Fot. Pixabay.com
Sławomir Sowa

Na nich „wisi” Expo: Waszczykowski, Kropiwnicki, Zdanowska

Sławomir Sowa

Szok był. Przez miesiące i tygodnie przyzwyczajaliśmy się do myśli, że Łódź samotnie wystartuje po prawo do organizacji Expo 2022, a tu niespodzianka: nie tylko nie samotnie, ale aż z trzema silnymi konkurentami.

Niespodzianka była tym nieprzyjemniejsza, że rywale zgłosili się właściwie w ostatniej chwili. Oficjalnie wciąż dominuje optymizm w walce o Expo, ale wiara w sukces jakby trochę przygasła.

Co przemawia na korzyść Łodzi, a co przeciw niej? Wydaje się, że Łódź nagłaśniając już sam zamiar ubiegania się o małe Expo, trochę się już opatrzyła. Ile to już minęło odkąd Donald Tusk obwieścił? Ponad 3 lata! Kandydatury Minneapolis, Rio de Janeiro i Buenos Aires zostały zgłoszone w ostatniej chwili, co przyniosło efekt świeżości. Ale czy to znaczy, że Łódź przyjęła złą strategię? To nie takie proste. Rywale Łodzi to marki same w sobie, kojarzone automatycznie. Łódź może sobie być trzecim największym miastem w Polsce, ale komu na świecie ta trudna nazwa z czymkolwiek się kojarzy? Zdaje się, że nie było innego wyjścia. Warunkiem wstępnym, aby mieć szanse w boju o Expo, było i jest wypromowanie samej nazwy, czyli choć częściowe nadgonienie tego, co nasi rywali mają na samym starcie.

Jeśli o markach mowa, więcej skojarzeń budzi „Polska” i z tym chyba należało wiązać dużą część kampanii promocyjnej. To ważny wątek, także ze względu na aspekt polityczny. Łódź jest jedynym kandydatem europejskim, więc mamy prawo liczyć, że w głosowaniu przeciw kandydatom z Ameryki poprą nas państwa naszego kontynentu. Ale ostatnio Polska ma złą prasę w Europie ze względu na pacyfikację Trybunału Konstytucyjnego przez PiS, wciąż trwający kryzys polityczny zapoczątkowany próbą ograniczenia dostępu dziennikarzy do parlamentu i - co bardzo ważne - ostrą, antyeuropejską retorykę szefa MSZ i posła z Łodzi Witolda Waszczykowskiego. Twarzą Łodzi w walce o Expo na arenie międzynarodowej będzie siłą rzeczy Witold Waszczykowski. Dlaczego? Bo to właśnie w rękach MSZ będzie leżało promowanie kandydatury Łodzi. Bo ma środki, bo ma ludzi, bo ma struktury. Trudno dziś kreślić czarne scenariusze, ale lepiej brać pod uwagę, że sympatia do Łodzi może być odzwierciedleniem sympatii do PiS i Witolda Waszczykowskiego.

Jan Wais, który zajmował się promocją Wrocławia podczas walki o Expo 2012 (Wrocław ją przegrał), zwraca uwagę, że rola jaką MSZ odgrywa w walce o Expo w niczym jednak nie zdejmuje ciężaru z miasta. Jest wręcz przeciwnie: MSZ nie ma na głowie tylko Expo, więc zainteresowane miasto musi być spiritus movens wszelkich działań promocyjnych, w ścisłej współpracy z resortem spraw zagranicznych.

Jakie są tego konsekwencje?
Między innymi konieczność licznych zagranicznych wyjazdów w celu zjednywania zwolenników. Pytanie jak to zostanie odebrane w Łodzi, gdzie między innymi na fali furii przeciw częstym zagranicznym podróżom został odwołany w referendum prezydent Jerzy Kropiwnicki. Nietrudno wyobrazić sobie reakcje opozycji w Radzie Miejskiej. Chyba, że uda się osiągnąć jakiś konsensus. Człowiekiem, który mógłby tu wiele zdziałać jest właśnie Jerzy Kropiwnicki. O ile zechce zapomnieć jak wkładano mu kij w szprychy, gdy chciał realizować swoją koncepcję Nowego Centrum Łodzi w oparciu o Camerimage Łódź Center. I o ile zechce prezydent Hanna Zdanowska, która jest przywiązana do podkreślania własnych zasług i sukcesów, nawet jeżeli nie jest ich wyłączną autorką.

Rzeczą niebezpieczną jest wyliczanie szans Łodzi na podstawie czynników od niej niezależnych. Jeden z takich mitów to przekonanie, że Łódź ma duże szanse, gdyż do tej pory żadne państwo z Europy Środkowo-Wschodniej nie organizowało małego Expo. Podobna logika obowiązywała przy wyborze sekretarza generalnego ONZ w 2006 roku. Aleksander Kwaśniewski nie ukrywał, że ma chrapkę na to stanowisko, ale jego kandydatura nawet nie została zgłoszona. Sytuacja powtórzyła się przy wyborze sekretarza generalnego NATO w 2009 roku, gdzie robiliśmy sobie nadzieje, że stanowisko przypadnie Radosławowi Sikorskiemu. Nie przypadło.

Być może te wyliczenia rysują szanse Łodzi w ciemnych barwach, ale poważny kandydat na organizatora Expo musi trzeźwo oceniać swoje możliwości i zmierzyć się z czekającymi wyzwaniami, a nie przymierzać przed lustrem różowe okulary. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku polityki siedzenia z założonymi rękami.

Sławomir Sowa

Jestem dziennikarzem w redakcji Dziennika Łódzkiego, zajmuję się m.in. problematyką wojskową, biznesem i polityką, ale lubię zanurkować w historię, zarówno tę lokalną, jak i powszechną, żeby poszukać punktów odniesienia i zdobyć dystans do tego, co dzieje się na bieżąco. Zainteresowania? Te zawodowe wyrastają z osobistych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.