Morze, góry i Mazury, czyli wakacje Polaka

Czytaj dalej
Fot. Przemysław Świderski
Anna Stasiewicz-Mąka

Morze, góry i Mazury, czyli wakacje Polaka

Anna Stasiewicz-Mąka

Jesteś po wakacjach? Sprawdź, czy w podobny sposób odpoczywasz. Przed wakacjami? Może nauczysz się, jak nie wrócić zmęczony.

Za nami dwa tygodnie urlopu, a wystarczą dwa dni w pracy, by zapomnieć o wakacyjnym wypoczynku. Część z nas wraca z urlopu... zmęczona. Macie tak? Niestety, nie jesteście odosobnieni. Psychologowie alarmują, że ponad 70 procent Polaków nie potrafi odpoczywać na urlopie.

- Jak to nie potrafi, a od czego jest urlop? - zapytacie. Ale przyznajcie szczerze: komu zdarzyło się zabrać laptopa na wakacje? A telefon?

Dlaczego więc zamiast „ładować akumulatory”, myślimy o... pracy?

Psycholog Agnieszka Adamczyk- Musiał przyznaje, że sama nauczyła się organizować tak swój urlop, żeby wypocząć. - Chociaż w tym roku planuję remont mieszkania, więc nie wiem, czy się uda - śmieje się.

Innych namawia jednak, by w czasie urlopu skupić się jednak na odpoczynku, relaksie, odciąć od codziennych spraw.
Ale jak to zrobić, kiedy oczami wyobraźni widzimy szefa, który zmyje nam głowę za niedokończony projekt albo niezadowolonego klienta? - Najlepiej pozamykać wszystkie sprawy przed urlopem, nie zostawiać czegoś na po powrocie. Wtedy pojedziemy na urlop bardziej spokojni - mówi psycholog.

- Czasami już przed wyjazdem jestem zmęczona - mówi Daria, bydgoszczanka i mama dwójki dzieci. - Mąż co prawda dba o to, żeby samochód był sprawny, załatwia formalności z noclegiem, ale mnie praktycznie zostaje cała reszta. Muszę wszystkich spakować, a przy małych dzieciach to nie jest proste. Córka chce zabrać koniecznie swoją ukochaną maskotkę, czyli ogromnego pluszowego misia, który nie zmieści się w walizce, a syn koniecznie chce wziąć swój ulubiony zestaw klocków, chociaż w ubiegłym roku zgubił kilka i była rozpacz - dodaje bydgoszczanka. - Kiedy już jesteśmy na plaży, to też nie ma mowy o odpoczynku, bo przy dwójce małych dzieci trzeba mieć oczy dookoła głowy. A jeszcze co chwilę słyszę „Mama, chcę gofra”, „Mama, chcę do morza” i tak dalej. Z mężem mogliśmy chwilę odpocząć dopiero wieczorem, kiedy dzieciaki już spały. Czekam, aż dorosną i będziemy mogli wyrwać się gdzieś sami. Chociaż, czy wtedy puszczę ich gdzieś samych? Chyba będę się bała - śmieje się Daria.
CBOS zapytał niedawno Polaków, jak wyglądają ich urlopy.

Okazało się, że jedynie połowa naszych rodaków w 2016 roku wypoczywała poza miejscem zamieszkania przynajmniej raz przez co najmniej dwa dni. Aż 3 procent w ogóle nie planuje urlopu. A jaki powód podają ci, którzy nie wyjeżdżają? Wciąż na pierwszym miejscu są finanse, chociaż autorzy badania zauważają, że coraz mniej z nas wskazuje właśnie tę przyczynę. W 2014 odpowiadało tak 40 procent rodaków, w u biegłym roku 31 procent.

Jeśli chodzi o kierunek wakacyjnych wyjazdów, to zdecydowanie jesteśmy patriotami. W Polsce wypoczywało 42 procent badanych, za granicą 19 procent dorosłych rodaków.

Wciąż najpopularniejszym kierunkiem wyjazdów są Niemcy, sporą popularnością cieszy się też Grecja. Zagrożenie terrorystyczne i niestabilna sytuacja w niektórych krajach spowodowała, że rzadziej na wakacyjny odpoczynek wybieramy kraje, w których dominuje islam.

Badanie CBOS pokazuje, że w tym roku więcej Polaków jest w wakacyjnym nastroju. Blisko 60 procent z nas deklaruje, że chce wyjechać w celach wypoczynkowych lub turystycznych, spędzając co najmniej jedną noc poza domem. To największa grupa od 2013 roku.

Telefon na plaży? To zły pomysł

- Kiedy wyjeżdżamy, zostawmy w domu, a jeszcze lepiej w pracy, swój służbowy laptop i telefon. Wiem, że dla pracoholików to może być trudne, ale radzę spróbować - mówi Agnieszka Adamczyk-Musiał. I opowiada, że jej znajomy znalazł na to sposób. - Telefon służbowy zostawił w domu, a na urlop zabrał taki na kartę. Jego numer znała tylko najbliższa rodzina. I wyjechał na trzytygodniowe wakacje. Co prawda po powrocie na służbowym telefonie miał masę nieodebranych połączeń i SMS-ów, ale mówił mi później, że nigdy tak nie odpoczął.

Karol, pracownik dużej firmy w Toruniu opowiada, że trudno mu się rozstać z multimediami na urlopie.

- Na bieżąco śledzę to, co się dzieje na rynkach finansowych. I niestety, chociaż na urlopie nie muszę tego robić, to siła przyzwyczajenia jest większa. Kiedyś nawet pokłóciłem się o to z żoną, która miała dość tego mojego ciągłego przebywania w wirtualnym świecie. I miała chyba trochę rację, bo po powrocie z urlopu nie pamiętałem, jaki dokładnie mieliśmy widok z okna hotelu, ale po ile był dolar i jaka giełda pikowała, już tak - wspomina Karol.

Duże znaczenie ma też długość naszego urlopu. - Część z nas uważa, że wydłużony weekend już wystarczy, ale to nie jest prawda - przekonuje psycholog. - Nie prowadzono co prawda badań, ile ma trwać wzorcowy urlop, ale przyjmuje się, że średnio 3 tygodnie. Przez pierwszy tydzień możemy się odstresować i zapomnieć o obowiązkach, w drugim korzystać w pełni z wolnego czasu, a trzeci poświęcić, by powoli przygotowywać się na powrót do pracy - dodaje Agnieszka Adamczyk-Musiał.

Część z nas urlop spędzi w domu, bo zwyczajnie nie ma za co wyjechać, jednak część weźmie kredyt, żeby spędzić go „na wypasie”. - Sama byłam świadkiem, jak w jednej z restauracji nad morzem postawny jegomość opowiadał znajomemu, że wziął kredyt, który będzie spłacał latami, ale co tam. Pojechał, zaszalał - mówi psycholog.

I dodaje, że takie zachowanie wymuszają na nas m.in. media społecznościowe. - Wystarczy, że zobaczymy zdjęcie znajomego czy sąsiada pod palmami, a myślimy: Co? Ja tak nie mogę?

W 1961 roku, kiedy Polska znajdowała się za żelazną kurtyną, o wyjazdach zagranicznych, szczególnie do krajów zachodnich, mogliśmy zapomnieć. Szczytem marzeń była Bułgaria czy Rumunia. Widać to zresztą w ówczesnych badaniach.

Urlop poza granicami kraju spędziło zaledwie 1,3 procent badanych Polaków, w roku 1978 było to 5 procent. W latach 60. najbardziej popularne były polskie góry, gdzie pojechało 19 procent naszych rodaków, morze - niespełna 16 procent i jeziora - 10 procent.

Badania CBOS pokazują też, że dziś im Polak bardziej wykształcony i bogatszy, tym wyjeżdża częściej. Najrzadziej na wakacje wyjeżdżają rolnicy - 12 procent. W latach 70. ubiegłego wieku było to zaledwie kilka procent.

Autor badania z 1961 roku ubolewał, że robotnicy, szczególnie ci niewykwalifikowani, rzadziej wyjeżdżają na wypoczynek. „Ludzie o niskim poziomie wykształcenia, braku tzw. obycia, mogą niechętnie wyjeżdżać w obce środowisko, do domów wczasowych typu FWP (Fundusz Wczasów Pracowniczych)” - czytamy w podsumowaniu.

W epoce gierkowskiej (badanie z roku 1978) wczasy pracownicze nadal były bardzo popularne, najmniejszym powodzeniem cieszyły się indywidualnie zorganizowane wędrówki.

Eskimosi w igloo, Polak za parawanem

Jak pisze w swojej książce „Socjologia podróży” prof. Krzysztof Podemski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, polską granicę w pierwszym roku popaździernikowej odwilży, czyli w roku 1957 przekraczano 44 163 razy, a w 1999 roku już 55 milionów. Czyli w ciągu 45 lat liczba „przekroczeń granicy” wzrosła aż 211 razy.

Nie wiemy oczywiście, czy Polacy dotarli również na Alaskę, ale prof. Podemski podaje, iż mieszkańcy tamtejszych eskimoskich wiosek mieli tak dosyć wścibskich turystów, że otoczyli swoje igloo wysokimi płotami. Wakacyjny Polak nie ma niestety dobrej opinii za granicą. - Kiedyś spędzałam urlop ze swoimi rodakami w Tunezji. Tak nie wstydziłam się chyba nigdy - opowiada Justyna, właścicielka jednej z bydgoskich firm. - Głośni, wulgarni, zachowywali się, jakby byli panami świata.

- W czasie wakacji zachowujemy się inaczej niż w codziennym życiu - potwierdza Agnieszka Adamczyk-Musiał. - Spotkałam kiedyś na urlopie znajomych. Wyluzowani, radośni. A na co dzień? Spięci, z nosami na kwintę. Jednak psycholog zwraca uwagę, że może być też odwrotnie. Spokojny i ułożony urzędnik może na wakacjach zaszaleć. Bo wreszcie wyrwał się z domu, jest w otoczeniu, gdzie nikt go nie zna, więc niektórym puszczają hamulce.

A może coś nas jednak łączy z Eskimosami z Alaski? Przed kilkoma laty fotograf Kacper Kowalski zrobił zdjęcie plaży we Władysławowie z lotu ptaka, gdzie rozłożone ściśle parawany układały się w kolorową mozaikę.

- Na urlopie staram się oddzielać życie zawodowe od prywatnego, ale od obserwowania ludzi nie mogę się odzwyczaić - śmieje się Agnieszka Adamczyk-Musiał. - No i musiałam zapytać, co my Polacy mamy z tymi parawanami. Jedna z pań przyznała, że po prostu chce się osłonić od wiatru, ale już zapytany pan w średnim wieku, oznajmił, że nie chce, żeby ktoś oglądał jego duży brzuch.

A może się zakochać na urlopie?

Pani Danuta, emerytka z Włocławka wspomina, że wiele lat temu właśnie na wakacjach przeżyła swoje pierwsze zauroczenie. - Zaraz po studiach wyrwałyśmy się z koleżankami w góry. W drodze na Kasprowy poznałam chłopaka. Miał na imię Ryszard, najpiękniejsze niebieskie oczy pod słońcem i cudownie grał na gitarze. Potem rozjechaliśmy się, każdy w swoją stronę, ale romantyczne listy pisaliśmy do siebie jeszcze długo - opowiada.

- Miłość wakacyjna może być cudowną odskocznią od codziennych obowiązków, nudy. Pod warunkiem, że jesteśmy osobami wolnymi - mówi dr Magdalena Grabowska, psycholog i seksuolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Bo jeśli nie, to wakacyjny romans jest zwykłą zdradą. W takim przypadku zdecydowanie nie warto. Ceną za taki romans może być rozpad związku. Po pewnym czasie pojawiają się bardzo często wyrzuty sumienia. I pomysł, by przyznać się do zdrady. A wtedy za tydzień wakacyjnego romansu możemy zapłacić rozpadem swojego długotrwałego związku. Wtedy to nie ma sensu - dodaje dr Grabowska.
Pani Danuta, choć do dziś wspomina swoją wakacyjną miłość z gór, nie żałuje swojego obecnego życia. - Z mężem przeżyłam ponad 40 lat, teraz lato spędzamy głównie na działce - opowiada. I jest zadowolona, chociaż czasem przyznaje, że zazdrości emerytom z bogatszych krajów, którzy podróżują po świecie. - Ale jak przyjadą wnuki, a ja upiekę ciasto z wiśniami, które sama zerwałam, to niepotrzebne mi żadne Paryże czy Bahamy - przyznaje z uśmiechem.

Anna Stasiewicz-Mąka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.