Marzę o spacerze. Ale walka trwa

Czytaj dalej
Ola Szatan

Marzę o spacerze. Ale walka trwa

Ola Szatan

Muszę wrócić! Mówił nam rok temu Tomek „Kowal” Kowalski. Wrócił nie tylko na deski Teatru Śląskiego, gdzie śpiewał na bis. Był na Przystanku Woodstock, zaczął pracę nad płytą, nagrał teledysk.

Wiedziałem, że to się nie może tak skończyć. Ja muszę wrócić! Chociażby do śpiewania, do koncertowania... To była mobilizacja, że nie mogę zawieść tych ludzi, którzy na mnie liczą - mówił nam dokładnie rok temu wokalista Tomek „Kowal” Kowalski, odtwórca roli Ryszarda Riedla w spektaklu „Skazany na bluesa” w Teatrze Śląskim, kiedy odwiedziliśmy go w domu jego cioci w Obornikach Śląskich niedaleko Wrocławia. Byliśmy u niego sześć miesięcy po feralnym wypadku motocyklowym, który uszkodził mu rdzeń kręgowy i posadził na wózku.

Mimo bólu, ciężkich treningów rehabilitacyjnych, nie przestał myśleć o muzyce. Już wtedy wyliczał, że chciałby nagrać płytę, zaśpiewać na koncercie i wrócić na deski Teatru Śląskiego, gdzie przez trzy miesiące czarował publiczność rolą Riedla. Co z tego udało się zrealizować?

W egzoszkielecie na scenie

- Już od pierwszego momentu, gdy tylko wyszedłem ze szpitala, musiałem przygotowywać się na takie ewentualności jak powrót na scenę. Zaczęła się rehabilitacja, mordęga, by temu sprostać. Dzięki temu byłem w stanie się pokazać - mówi dziś Tomek Kowalski.

Jeszcze przed końcem ubiegłego roku zaczął przyjeżdżać do Katowic nie tylko w artystycznym celu. Pojawił się, by przetestować egzoszkielet, jedno z najnowocześniejszych urządzeń rehabilitacyjnych (wysyła impulsy elektryczne do mięśni nóg i sprawia, że same stawiają kroki. Pacjenci mogą w nim ćwiczyć w oczekiwaniu na moment, w którym możliwe będzie zrekonstruowanie uszkodzonego kręgosłupa).

- Ponoć świetnie mi poszło. Osoba, która obsługiwała egzoszkielet, była zaskoczona, że tak szybko zacząłem w tym chodzić - mówił „Kowal” w grudniu 2014 roku.

Widok Tomka w egzoszkielecie, ostrożnie, ale z uśmiechem kroczącego (asekurowanego przez pomocnika) przez korytarze Teatru Śląskiego, poruszył serca największych twardzieli. 29 i 30 kwietnia 2015 r. „Kowal” znów stanął na scenie, gościnnie na bis zaśpiewał kilka utworów z repertuaru grupy Dżem. W tym „Sen o Victorii”. To było małe zwycięstwo, które dało kolejną porcję nadziei. Wokalista był jednocześnie pierwszym człowiekiem na świecie, który wystąpił na scenie teatralnej w egzoszkielecie, co było możliwe dzięki wsparciu Centrum Pomocy Osobom Poszkodowanym ERGO Hestii.

- Powrócić na te deski, zobaczyć wszystkie znajome twarze i te osoby, które nam towarzyszyły - to było niesamowite przeżycie. Połączone jednak z żalem, że przyjeżdżam tu i jestem tylko na chwilę, do miejsca, gdzie robiłem dużo więcej rzeczy niż tylko zaśpiewanie kilku piosenek. Ale to śpiewanie sprawiło mi ogromną radość. Poczułem, że jednak do czegoś się jeszcze nadaję - wspomina dziś Tomek.

W „Skazanym...” zaśpiewał znów na początku października. Spektakl cały czas zajmuje specjalne miejsce w jego życiu, ale przyznaje, że nie ma już planów, by znów wystąpić na finał „Skazanego na bluesa”.

- Myślę, że już wystarczy. Teraz Ryśkiem Riedlem w spektaklu jest Maciek Lipina, który świetnie sobie radzi, gra i śpiewa. Daje z siebie wszystko. Ja już nie jestem tam potrzebny - dodaje.

Z kolei egzoszkielet okazał się jego „towarzyszem” przy innych okazjach. Na początku maja Tomek zaśpiewał w programie „Must Be The Music”. - Cieszę się, że w programie o mnie nie zapomniano i mogę być tu ponownie - mówił Tomek stojąc na tej samej na scenie, na której wygrał 4. edycję programu.

Koncertów coraz więcej

Nie ukrywa, że w ostatnich miesiącach pojawiło się więcej sposobności, by zaistnieć. - Jest ich więcej niż było przed wypadkiem - uśmiecha się „Kowal”.

Medytuje. Ćwiczy często. Intensywnie. Śledząc chociażby jego profil na Facebooku widać, że coraz częściej wstaje. I trzymając się drążka, zachowuje pion.

„Dużo mógłbym o tym roku powiedzieć... ale dość smutków, walka trwa. Nie poddaję się i marzę o spacerze o własnych siłach i na zdrowych nogach. Jak to śpiewał Freddie Mercury „Show must go on” - napisał Tomek 8 czerwca, dokładnie rok po wypadku, na Facebooku.

Największe jak dotąd wydarzenie muzyczne miało dopiero nastąpić. Latem jego celem okazał się Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. Do udziału w koncercie zaprosił go Kuba Płucisz, były gitarzysta i współzałożyciel zespołu IRA, który na Przystanek Woodstock przygotował projekt „Kuba Płucisz i Goście”.

- Kubę poznałem długo przed Przystankiem Woodstock. Po prostu mnie odwiedził, bo usłyszał o mojej „przygodzie”. Z czystej sympatii powstała świetna współpraca. On jest tak pozytywną i sympatyczną osobą, że nie mogłem się nie zgodzić - opowiada.

Tomek zaśpiewał m.in. utwór „Adres w sercu” z udziałem swego starszego syna Natana, a także jeden z największych przebojów IRY: „Nadzieja”, który mógłby być jego piosenką przewodnią.

A jak wspomina sam Woodstock? - To było mistrzostwo świata. Nie sądziłem, że ludzie tak gorąco mnie przyjmą - dodaje.

„Kowal” nie zwalnia tempa. Pracuje już nad solową płytą. Niedawno ukazał się pierwszy utwór „Na końcu drogi”, do którego powstał teledysk, nagrany m.in. blisko miejsca, gdzie zdarzył się wypadek. Reżyser tego teledysku Sabin Kluszczyński szukał miejsca, gdzie będzie asfaltowa droga, zamknięta i nikt nie będzie przeszkadzać. Tomek ucieszył się, gdy Sabin oznajmił, że się udało. „Super, to możemy zaczynać. A gdzie to jest? - zapytał reżysera. „Miejscowość Dobroszyce. Kojarzysz?” - usłyszał Tomek. Kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie cudem uszedł z życiem.

- Nie pamiętam dnia wypadku, więc to miejsce mnie nie przerażało, gdy już się tam pojawiliśmy - podkreśla.

Jak dobrze pójdzie, płyta ukaże się w lutym 2016 r. Tomek szykuje też projekt zatytułowany „Tribute to Dżem”. Ale na szczegóły jeszcze przyjdzie pora.

Tomek „Kowal” Kowalski
pochodzi z Marcinowa na Dolnym Śląsku. Ma 35 lat i dwóch synów: starszego Natana oraz młodszego Eryka.
Jest zwycięzcą IV edycji programu „Must Be The Music”. 8 czerwca 2014 roku uległ wypadkowi motocyklowemu. Ustalono wówczas, że zawinił 19-letni kierowca volkswagena golfa, który wykonując manewr skrętu w lewo, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu jadącemu na motorze Tomkowi. W wyniku wypadku Tomek doznał licznych obrażeń oraz poważnego uszkodzenia rdzenia kręgowego.

Jeśli jesteś zainteresowany ofertą kliknij w ten link

W3Schools

Ola Szatan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.