Łodzianka wkręcona w rewitalizator wody. Ma zapłacić 6840 zł!

Czytaj dalej
Krzysztof Zając

Łodzianka wkręcona w rewitalizator wody. Ma zapłacić 6840 zł!

Krzysztof Zając

Pani Genowefa z Widzewa dała się namówić na spotkanie w hotelu, gdzie prywatna firma oceniła jej stan zdrowia, a ponieważ znaleziono u niej wiele chorób, zaproponowano cudowne urządzenie, które ma ją z nich uleczyć.

W ten sposób kobieta, która ma zaledwie 800 zł świadczenia przedemerytalnego, dała się skusić na tzw. rewitalizator wody, kosztujący... 4870 zł. Będzie jednak za niego płacić w ratach, przez 36 miesięcy po 190 zł. W sumie zapłaci więc... 6840 zł. Za taką cenę zamontowano jej na kranie urządzenie, które zgodnie z opisem producenta nie tylko oczyszcza wodę, ale także usuwa wolne rodniki, chroniąc przed rakiem, zapobiega zakwaszeniu organizmu, a do tego woda jest nasycona łatwo przyswajalnymi minerałami.

- Mama jest załamana, opowiada że w czasie prezentacji była jak w amoku i nie bardzo wiedziała, na co się godzi - opowiada jej córka, która z prośbą o interwencję zwóciła się do Zbigniewa Kwaśniewskiego, Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Łodzi.

- Przedstawiciel firmy zastosował sprytny manewr, uniemożliwiający kobiecie odstąpienie od umowy, co jest możliwe, gdy podpisywana jest ona poza lokalem przedsiębiorstwa - opowiada rzecznik. - Jeszcze tego samego dnia o godzinie 21 przyjechał pracownik firmy i zamontował rewitalizator, a zgodnie z prawem po wykonaniu usługi, czyli w tym przypadku montażu urządzenia, traci się prawo do odstąpienia od umowy.

Zbigniew Kwaśniewski jest zszokowany naiwnością kobiety, ale zauważył, że od kilku miesięcy przybywa skarg na podobne praktyki akwizytorów.

- Wcześniej przez dłuższy czas nie mieliśmy skarg osób pokrzywdzonych w czasie takich hotelowych prezentacji, bo ludzie dowiedzieli się, że takie umowy mogą bezkarnie rozwiązać w ciągu 14 dni od ich podpisania. Okazuje się, że firmy znalazły sposób na obejście prawa - tłumaczy rzecznik. - Już nie sprzedają towaru, czyli uzdrawiających urządzeń, tylko usługę. A starsze osoby nie czytają całości dokumentów, które podpisują. W tym przypadku łodzianka zgodziła się na „rozbudowę instalacji wodnej o system filtracji wody”.

Rzecznik będzie usiłował skłonić firmę do anulowania umowy, ale zmusić jej do tego nie może.

Przedstawiciele handlowi firm dzwonią - często na telefony stacjonarne, bo takie mają zazwyczaj tylko starsze osoby - i zapraszają na spotkanie. Nie namawiają jednak na żadne zakupy, ale wypytują o nasz stan zdrowia, samopoczucie i inne problemy. Boli nas kręgosłup? Obiecują darmowe badanie. Chcemy się zdrowo odżywiać? Kuszą specjalnymi poradami kulinarnymi. Potem okazuje się, że porady to pretekst, mamy coś kupić i tylko to się liczy.

Krzysztof Zając

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.