Kupcy: - Miasto odcięło nas od klientów!

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Kupcy: - Miasto odcięło nas od klientów!

Tomasz Rusek

- Miasto nas dobiło - skarżą się kupcy z Cichońskiego. Mówią, że urząd odciął ich od klientów. Przez remont ulicy rynek jest teraz niemal niedostępny. Dlatego kupcy chcą obniżki czynszu

Sytuacja na targowisku jest fatalna. A kupcy podłamani. Na spotkanie z reporterem w poniedziałkowy ranek stawia się około 20 z nich. Stoiska zostawiają bez obaw, bo... klientów i tak nie ma. Bo komu chciałoby się kluczyć, by na końcu ślepej uliczki zrobić zakupy? I potem znowu kluczyć, by wyjechać sprzed targowiska?

Dłużej milczeć już nie chcą i nie mogą

- Od tygodni nic nie mówiliśmy, nie skarżyliśmy się. A przecież od czasu pożaru katedry dojazd do nas był fatalny, bo od głównego skrzyżowania zamknięto wjazd w ul. Sikorskiego, czyli naturalny dojazd do nas. Potem wycięto połowę ul. Nadbrzeżnej pod remont estakady. I też grzecznie to znosiliśmy, choć odcięto kolejny dojazd do rynku. Ale teraz mówimy: dość tego! - denerwują się handlowcy.

Czarę goryczy przelało rozkopanie ul. Cichońskiego. Przez to rynek został odcięty od centrum. Bo teraz żeby do nich dojechać, trzeba skręcić w ul. Herberta i potem w Nadbrzeżną i w lewo - do końca ślepej ulicy Cichońskiego. - Kto się tu zapuści, żeby potem nawracać? No kto? Poza tym nie ma informacji, że to dojazd do rynku. Ludzie jadą więc po staremu, Sikorskiego i Warszawską, widzą blokadę i nas omijają - dodają sprzedawcy.
Widać, że są załamani. I że nie walczą o kokosy, ale o utrzymanie.

Minął miesiąc ale nie ma odpowiedzi

Kierowniczka targowiska Grażyna Sławęcka miesiąc temu napisała do władz miasta list z prośbą o obniżenie stawki dzierżawy. Obecnie to niemal 16 tys. zł brutto miesięcznie. - Chcieliśmy po dobroci zwrócić uwagę, że przez działania miasta, czyli remonty i zmiany organizacji ruchu, mamy mniej klientów. Liczyliśmy na zrozumienie. I obniżenie stawki. Przecież jesteśmy mieszkańcami Gorzowa. Płacimy podatki. Jak się nam dokręci śrubę, interes przestanie się opłacać i nie będzie targowiska ani tych „nastu” tysięcy, które płacimy - wyjaśnia reporterowi. Jednak do wczoraj urząd nie przysłał kupcom odpowiedzi.
Poprosiliśmy magistrat o wyjaśnienia. Zapytaliśmy też, czy urząd widzi szansę na obniżenie czynszu dzierżawy z powodu utrudnień z dojazdem. Odpowiedziała nam rzeczniczka Ewa Sadowska. Krótko i konkretnie: że o obniżce nie ma mowy.
„Przy zawieraniu umowy z terminem obowiązywania od 1 marca 2017 r. określającej nowe warunki dzierżawy (zmniejszona powierzchnia handlowa) Stowarzyszenie kupców było informowane o realizowanych inwestycjach w rejonie targowiska. Umowa zawarta została na preferencyjnych warunkach. Od marca 2016 do lutego 2017 opłata wynosiła 27 tys. 461 zł netto za miesiąc, a od marca 2017 do lutego 2020 opłata wynosi 14 tys. 213 zł netto za miesiąc” - czytamy w wyjaśnieniu rzeczniczki.

Nie pozostaje nic, tylko wizyta na sesji

Przekazaliśmy tę informację G. Sławęckiej. Nie chciała wierzyć, że taka jest odpowiedź urzędu.
- Obniżka, o której pisze panu miasto, wynikała z faktu, że o połowę zmniejszyła się liczba handlujących. Było nas 126 osób, zostało 60. I dlatego dostaliśmy niższą stawkę. Co do „informowania o inwestycjach” to wiele razy prosiliśmy o jakiś grafik prac, byśmy mogli się przygotowywać do utrudnień. I nic z tego nie wyszło - powiedziała nam pani Grażyna.

Co teraz? Kupcy liczą, że urząd zmieni zdanie, gdy dogłębnie pozna sytuację targowiska. Przedstawią ją wiceprezydentowi Jackowi Szymankiewiczowi podczas przyszło-tygodniowego spotkania.

Jednak już teraz podkreślają: nie chcą łaski, ale ludzkiego podejścia do problemu.

A co jeśli rozmowy i pisma nie dadzą efektu? Wtedy kupcy nie wykluczają, że... wybiorą się na sesję rady miasta. Wspólnie. W 60 osób. A może i więcej, gdy skrzykną się rodziny. - Wtedy nasz głos będzie lepiej słyszalny, prawda? - mówili wczoraj reporterowi handlowcy.

Prawda. Gdy przed wakacjami na sesję przyszło kilkudziesięciu kierowców Miejskiego Zakładu Komunikacji, od razu zaczęły się konkretne rozmowy o podwyżkach w zakładzie...

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.