Łukasz Koleśnik

Kolejny siłacz zamierza podbić Stany Zjednoczone

B. Folerski znalazł się w trójce najlepszych siłaczy w Polsce, dlatego wyjeżdża na Arnold Classic. Fot. Archiwum prywatne B. Folerski znalazł się w trójce najlepszych siłaczy w Polsce, dlatego wyjeżdża na Arnold Classic.
Łukasz Koleśnik

Bartłomiej Folerski z Gubinka (gmina Gubin) szykuje się do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych na prestiżowe zawody Arnold Classic.

Dokładnie 3 lata temu młody Mateusz Kieliszkowski z Chlebowa (gmina Maszewo) pojechał jak amator na znane na całym świecie zawody strong¬manów Arnold Classic w Ohio. Po dobrym występie jako amator zaczął rywalizować z zawodowcami. Osiągnął więcej w kolejnych zawodach niż popularny Mariusz Pudzianowski (trafił na podium). Teraz Bartłomiej Folerski idzie w jego ślady.

Ma 30 lat. Jest 6 lat starszy od M. Kieliszkowskiego. Z ciężarami na poważnie pracuje dopiero od 2,5 roku. - Tym bardziej jestem zadowolony, że po krótkim czasie udało mi się dostać na tak prestiżowe zawody, jakimi są Arnold Classic - przyznaje.
Bartłomiej Folerski zaczął interesować się siłownią już 12 lat temu. Wcześniej też zajmował się sportem, a dokładniej... bieganiem. - Patrząc na mnie teraz, śmiesznie to brzmi. Jednak trening siłowy, to inna bajka - opowiada.
Później jednak trafiła się kontuzja i Bartłomiej musiał zrezygnować z biegania. Wtedy trafił na siłownię.
- Kiedyś oglądałem strongmanów i ich podziwiałem. Marzyłem o tym po cichu. Nigdy jednak poważnie pod tym kątem nie trenowałem. Były to bardziej ćwiczenia dla zdrowia i ciała - opowiada.

W rywalizację siłaczy wkręcił się, kiedy usłyszał o organizowanych zawodach - mistrzostwach Wielkopolski. Było to prawie trzy lata temu. B. Folerski przyznaje, że może zacząłby wcześniej, gdyby... miał konto na facebooku.
- O tych mistrzostwach powiedział mi kolega ze Świebodzina. Powiedział, że mają tam kategorię do 105 kg, w której mógłbym wystartować. „Przecież wisi informacja. Nie masz facebooka?”. Tak mi mówił - opowiada Folerski, który w końcu założył konto na tym portalu.

Pojechał na zawody. I poszło dobrze. Wygrał pierwsze eliminacje, w których brało udział dziewięciu zawodników. - Wtedy pomyślałem, że to może być to - przyznaje.
Dostał się do finału. Wywalczył ostatni stopień podium. Później wystartował w mistrzostwach Polski. Skończył na ósmym miejscu. To tylko motywowało go do dalszej pracy.
- W zeszłym roku w ogólnej klasyfikacji pucharu Polski znalazłem się na trzecim miejscu. Właśnie pierwsza trójka leci do Stanów Zjednoczonych - wyjaśnia B. Folerski.
Podobnie jak każdy początkujący strongman bez sponsora, sam musiał zadbać o sprzęt. - Na początku to były krawężniki oraz inne, podobne ciężary - przyznaje.

Do Ohio leci, podobnie jak Mateusz Kieliszkowski trzy lata temu, jako amator.
- Po cichu liczę na to, że po dobrym występie może uda się w przyszłym roku powalczyć z zawodowcami - przyznaje.
Liczy też na to, że uda się złapać znanego aktora oraz byłego gubernatora Arnolda Schwarzeneggera, który jest twarzą tego amerykańskiego turnieju.
- Kto wie. Może uda mi się go namówić na zdjęcie - śmieje się Folerski.
Przed wyjazdem ma jednak inne wyzwanie. Amatorzy startują w kategorii do 105 kilogramów. A jeszcze kilka dni temu siłacz z Gubinka ważył aż 111 kilogramów.
- Teraz muszę szybko zbić wagę. Trzymam się diety, robię ćwiczenia cardio. To prawdziwa tortura - żartuje mieszkaniec gminy Gubin. Są jednak efekty, bo waga spadła już do 108 kg.
- Trzeba zdążyć do 3 marca - zaznacza B. Folerski. Właśnie wtedy startują zawody Arnold Classic.
Bartłomiejowi kibicują znajomi, a przede wszystkim żona Martyna i trzyletni syn Oliwer. Czy chłopiec pójdzie w ślady ojca?_
- Na razie nic na to nie wskazuje. Lubi śpiewać i tańczyć. Ze sportu interesuje się piłką nożną. Czasami jednak lubi mnie naśladować. Widział mnie kilka razy na zawodach. Podnosi coś nad głowę. Więc kto wie? - mówi B. Folerski.
Rodzina wspiera go w tym co robi, chociaż żona przyznaje, że początki były trudne. - A teraz proszę. Sama dbam o jego dietę, żeby zbił tę wagę na zawody - śmieje się Martyna, krzątając się w kuchni.
Lokalny strongman martwi się o stres. - Jeszcze go właściwie nie odczuwam, ale pewnie będzie duży przed zawodami. Trzeba będzie go pokonać.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.