Małgorzata Pieczyńska

Klientów szukać tu ze świecą. Nieudany jarmark na Rybim Rynku

Klientów szukać tu ze świecą. Nieudany jarmark na Rybim Rynku Fot. Tomasz Czachorowski
Małgorzata Pieczyńska

- To ma być świąteczny kiermasz? To kompletna porażka - wściekają się wystawcy jarmarku na Rybim Rynku, którzy narzekają na brak klientów. Rozczarowania nie kryją też potencjalni kupujący. - Nie dość, że mało czynnych budek, to asortyment taki sobie.

Bożonarodzeniowy jarmark na Rybim Rynku miał być atrakcją dla mieszkańców i gości, którzy w okresie przedświątecznym odwiedzają nasze miasto. - Na razie to przypomina wielką klapę - mówią wprost wystawcy. - Jak Bydgoszcz nie potrafi robić takich imprez, to niech jedzie do Torunia lub Konina i zobaczy, jak się je organizuje.

Dochodzi południe. Na Rybim Rynku spośród 28 straganów, tylko 9 czynnych. Klientów można policzyć na palcach. Wygląda to marnie.

- Ta lokalizacja jest nietrafiona. Lepszy byłby Stary Rynek, bo tam ludzi więcej - mówi Bonifacy Łazarski, który prowadzi stoisko kolekcjonerskie. - Rybi Rynek to miejsce na uboczu. Więcej klientów niż my ma pani, która sprzedaje ozdoby bożonarodzeniowe, w raptem jednej budce przy ul. Mostowej. Jestem tu od 6 grudnia. Za wynajem stoiska zapłaciłem 600 zł. Dotychczas ta kwota mi się jeszcze nie zwróciła, a trzeba będzie jeszcze zapłacić za prąd.

Jak Bydgoszcz nie potrafi robić takich imprez, to niech jedzie do Torunia lub Konina i zobaczy, jak się je organizuje.

Przeczytaj:

O przyczynach niepowodzenia jarmarku rozmawiamy z handlarzami oraz organizatorami. Miasto wydało 430 tys. zł na zakup straganów. Co się z nimi stanie?

Pozostało jeszcze 75% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Małgorzata Pieczyńska

Moją przygodę z dziennikarstwem zaczęłam od pracy w dziale sportowym. Do dziś moją najbardziej ulubioną dyscypliną sportu jest siatkówka. W "Expressie" pracuję od 2007 roku. Obecnie zajmuję się głównie edukacją. Bardzo cenię sobie bezpośredni kontakt z uczniami i nauczycielami. Piszę też o seniorach, służbie zdrowia i innych tematach społecznych. Ten zawód wciąż daje mi dużo satysfakcji, zwłaszcza, gdy udaje się komuś pomóc. W tej pracy każdy dzień jest inny, zaskakujący, bo życie często lubi nas zaskakiwać.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.