Artur Drożdżak

Klient podwyższonego ryzyka, czyli urojona krzywda Władka

Oskarżony Władysław K. był przekonany, że pracownica firmy pożyczkowej  wyrządziła mu krzywdę i postanowił ją uśmiercić Fot. 123rf Oskarżony Władysław K. był przekonany, że pracownica firmy pożyczkowej wyrządziła mu krzywdę i postanowił ją uśmiercić
Artur Drożdżak

W tamto jesienie popołudnie Beata poszła do stałego klienta po ostatnią ratę spłaty pożyczki. Gdy przekroczyła próg mieszkania emeryt popchnął ją na podłogę, usiadł na kobiecie i zaczął zadawać ciosy. Ledwie uszła z życiem.

Władek dał się namówić i pojawił się w dużej firmie pożyczkowej gdzieś w połowie 2016 r.

Wyglądał na poważnego i wypłacalnego, ale Beata od początku czuła, że coś jest z nim nie tak. Złe przeczucia zachowała tylko dla siebie.

Sumiennie wykonywała swoje obowiązki, podpisała umowę z nowym klientem i na jej podstawie miała od niego osobiście odpierać kolejne raty spłaty pożyczki.

Emeryt klientem Beaty

Dowiedziała się, że na co dzień Władek urzędował w mieszkaniu w hotelu robotniczym w małym miasteczku na północ od Krakowa. Jako były pracownik spółdzielni mleczarskiej otrzymywał co miesiąc emeryturę w wysokości 2200 zł.

Sytuacja osobista 70-latka była dla Beaty tajemnicą, ale w tym miejscu można zdradzić, że edukację zakończył na szkole podstawowej, miał dwójkę dorosłych, samodzielnych dzieci, nie był wcześniej karany. Majątku żadnego się nie dorobił.

Z żoną utrzymywał dość luźne relacje. Nie mieszkała z nim pod tym samym adresem.

Jako klient firmy pożyczkowej Władek wywiązywał się sumiennie z nałożonych na niego obowiązków finansowych.

Beata dzwoniła do niego z kilkudniowym wyprzedzeniem i uprzedzała kiedy, i o której godzinie, odwiedzi go, by odebrać pieniądze za spłatę pożyczki. Gotówka zawsze była na czas. Mieszkanie zwykle było wysprzątane, gdzieś tylko można było dostrzec butelki po alkoholu, ale gospodarz nigdy nie wyglądał na pijanego. Zwykle z gościem odbywała zdawkową rozmowę o zmiennej pogodzie i trudach życia.

Propozycja pożyczki

Gdzieś po roku Beata postanowiła odwiedzić Władka, by zaproponować mu kolejną pożyczkę. Wybrała się pod dobrze znany jej adres ze swoim kierownikiem Albertem.

Gospodarz przyjął ich dość chłodno, wysłuchał propozycji, ale z jego miny goście wywnioskowali, że jest jakiś nieobecny duchem. Jakby myślami krążył w zupełnie innych rejonach i tylko zdawkowo przytakiwał, gdy zapytali go, czy znajdzie czas, by się zastanowić nad ich nową ofertą dla, jak to określali, wyjątkowych klientów.

Czytaj więcej:

  • Atak nożem i kluczem 
  • Ucieczka na kolanach
Pozostało jeszcze 70% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Artur Drożdżak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.