Ekspert: Sytuacja w Ukrainie ma duże znaczenie dla Amerykanów

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Blanka Aleksowska

Ekspert: Sytuacja w Ukrainie ma duże znaczenie dla Amerykanów

Blanka Aleksowska

Wojna na Ukrainie to zbyt duża sprawa, żeby zepchnąć ją na margines. Poza tym Joe Biden nie może wyjść na polityka, który nie poradził sobie z tak ogromnym kryzysem w relacjach Zachód-Rosja - mówi "Głosowi Wielkopolskiemu" dr Jacek Kloczkowski, politolog i prezes Ośrodka Myśli Politycznej.

Czego możemy spodziewać się po wizycie Joe Bidena w Polsce? Czekają nas jakieś znaczące decyzje czy raczej kurtuazyjne wystąpienia i miłe słowa?

Nie znam szczegółów ustalanych w kuluarach dyplomatycznych. Z pewnością nie zabraknie słów miłych Polakom, bo jest to stały element wizyt i wystąpień tego typu. Na pewno dużo uwagi i słów poświęconych będzie wzmacnianiu obecności wojsk amerykańskich czy sił NATO na flance wschodniej. Nie spodziewałbym się natomiast jakichś wielkich sensacji. Będzie to raczej właśnie połączenie gestów i symboli pokazujących jedność w obliczu zagrożenia, słów uznania dla Polaków oraz ocen sytuacji związanej z atakiem Rosji na Ukrainę.

Co tak naprawdę jest dzisiaj “na rękę” władzom amerykańskim? Czy ta wojna paradoksalnie nie jest dobrą okazją dla Joe Bidena do wzmocnienia swojej pozycji i podreperowania swojego wizerunku?

To zależy od dalszego przebiegu wypadków. Jeżeli udałoby się poskromić Rosję i jeśli doszłoby do zawarcia pokoju na względnie korzystnych dla Ukrainy warunkach, to wówczas oczywiście administracja amerykańska będzie mogła przedstawiać to jako efekt swoich „“stanowczych działań” oraz zastosowanych sankcji. Natomiast jeśli konflikt będzie się przedłużał, jeśli straty po stronie ukraińskiej będą rosły, to możemy spodziewać się, że w Stanach Zjednoczonych będzie coraz więcej głosów, że polityka Bidena i Demokratów jest zbyt miękka i że niewiele z niej dobrego wynika. Biden jest zresztą niejako w pewnej "pułapce", atakowany z dwóch pozycji, co też jest naturalne w wewnętrznej polityce amerykańskiej. Z jednej strony jest krytykowany przez tych, którzy chcieliby silniejszej odpowiedzi amerykańskiej na rosyjskie działania, a z drugiej strony przez tych, którzy uważają, że USA w ogóle nie powinny mieszać się w tę sprawę. Prezydent musi zatem obrać jakiś kurs po środku, lawirować pomiędzy tymi dwiema wizjami.

Czy dla Bidena wojna na Ukrainie i sytuacja w regionie Europy Środkowo-Wschodniej ma tak naprawdę długofalowo znaczenie? Czy prezydent USA skłoni się ku większym sankcjom, czy raczej skupi się na dalszej rywalizacji z Chinami i innych "amerykańskich" sprawach?

Sytuacja na Ukrainie ma duże znaczenie dla Amerykanów, nie tylko w oczywistym, ludzkim sensie, ale także w sensie politycznym. To jest zbyt duża sprawa, żeby zepchnąć ją na margines. Poza tym Joe Biden nie może też wyjść na polityka, który nie poradził sobie z tak ogromnym kryzysem w relacjach Zachód-Rosja. Oczywiście rywalizacja z Chinami jest wciąż istotnym aspektem. Stany Zjednoczone muszą choćby brać pod uwagę to, jak Chiny będą postrzegały ten konflikt i skuteczność amerykańskich działań wobec Rosji – to jest też test, na ile można pozwolić sobie w stosunku do Stanów Zjednoczonych czy szerzej Zachodu. Duże znaczenie ma też kwestia presji amerykańskiej opinii publicznej, która widzi, co się dzieje na Ukrainie. To jest realna wojna, bardzo „zwizualizowana” poprzez to, że widzimy zdjęcia ofiar, zbombardowanych miast. Widzimy ludzi, którzy cierpią. To jest tragedia i zbrodnia o zbyt dużej skali, by można było przejść nad tym do porządku dziennego, czy próbować to jakoś usprawiedliwiać, umniejszać, bagatelizować, jak to było w przypadku aneksji Krymu. Wtedy pojawiły się sankcje, oczywiście było trochę sporo głosów oburzenia, że tak Rosja nie powinna postępować, ale Zachód poprzestał na tym i szybko powrócił do zwykłej polityki i realizacji wspólnych interesów z Rosją. Ciekawy jest w tym wszystkim aspekt także administracji Bidena. Była postrzegana jako ta, która skupia się na wewnętrznych, stricte „“amerykańskich” sprawach, zawartych zwłaszcza w lewicowo-liberalnej agendzie. Spodziewano się, że na forum międzynarodowym również będziemy obserwować taką lewicowo-liberalną retorykę - dużo, pięknych słów o równości i pokoju, mało konkretów. I tak mogłoby być, ale pojawił się kryzys, którego nie da się tak rozwiązać. Trzeba podejmować realne decyzje, zdecydować się na działania konfrontacyjne, na sankcje.

Czy te sankcje, wprowadzone do tej pory przeciwko Rosji, są wystarczająco dotkliwe? Skupiono się w dużej mierze na restrykcjach wymierzonych w najbogatszych Rosjan, oligarchów powiązanych z Kremlem, na uderzeniu w rosyjską giełdę. Czy nie powinniśmy iść dalej?

W porównaniu z sankcjami za dotychczasowe poczynania Rosji, te najnowsze sankcje są znacznie poważniejsze i dalej idące. Również retoryka jest dużo ostrzejsza, niż dotąd. Politycy, nie tylko amerykańscy, otwarcie nazywają Władimira Putina zbrodniarzem wojennym, wprost zarzuca się Rosjanom zbrodnie. To najpoważniejsze zarzuty, jakie można sformułować. Po nich nie da się tak po prostu powrócić do relacji, jakie wcześniej miały miejsce. Do tej pory mieliśmy o wiele ostrożniejsze słowa krytyki. Przyznawano, że "Putin ma bardzo brzydkie, złe rzeczy na sumieniu", ale potem zawsze się jakoś z nim dogadywano. Jeśli chodzi o skalę sankcji, to trudno ją wymierzyć. Na pewno one są dotkliwe, mocno uderzają w gospodarkę rosyjską, w wygodę życia rosyjskich bogaczy. Nie są to jednak takie sankcje, które by sprawiały, że Rosja będzie musiała wycofać się z Ukrainy. Putin oczywiście bardzo szkodzi swojemu krajowi i Rosjanom, ale takie są priorytety kremlowskiej polityki i może iść w niej w zaparte. Problem polega też na tym, że przez swą niemądrą politykę w ostatnich latach Zachód nie przygotował się na zadanie Rosji silniejszego ciosu sankcjami. Argumenty wielu państw Zachodu, które twierdzą, że nie da się szybko zrezygnować z rosyjskich surowców i wprowadzić embarga, nie są bezpodstawne, bo trzeba szybko znaleźć alternatywę, inne źródła, ale jest tak dlatego, że te kraje zupełnie to zaniedbały, gdy był czas, aby to zrobić. Na wielu poziomach jest to bardzo trudna sytuacja polityczna. Widzimy to bardzo wyraźnie konsekwencje zbyt uległej i miękkiej polityki wobec Rosji. Ewidentnie był to wielki błąd. Sytuację komplikuje fakt, że w kwestii Rosji i dalszych sankcji nie ma jedności Zachodu. Poszczególne państwa mają różną perspektywę. Te podziały sprawiają, że wynegocjowanie znacznego zaostrzenia sankcji może okazać się niemożliwe.

Co podczas wizyty Bidena w Warszawie będą chciały osiągnąć polskie władze? Czy to jest szansa na przełamanie lodów w relacjach polsko-amerykańskich?

Przypuszczam, że z uwagi na sytuację obu stronom będzie zależało na pokazywaniu jedności i tego, co je łączy. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że różnice - kulturowe, obyczajowe, polityczne – między władzami w Warszawie a amerykańską administracją są bardzo duże. To dwa polityczne i ideowe światy. Ale mamy wspólny wyższy interes, wynikający z konieczności odpowiedzi na poczynania Rosji. Obie strony mają też taki swój, stricte polityczny, wewnętrzny interes – pokazać się z jak najlepszej strony, jako silni przywódcy. Polskie władze będą chciały zaprezentować się jako ważny uczestnik polityki międzynarodowej i jako silny, znaczący sojusznik - nie tylko NATO, Stanów Zjednoczonych, ale przede wszystkim Ukrainy.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Blanka Aleksowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.