Do bydgoskich przedszkoli powoli wracają dzieci. Ich liczba stopniowo rośnie

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Hanna Walenczykowska

Do bydgoskich przedszkoli powoli wracają dzieci. Ich liczba stopniowo rośnie

Hanna Walenczykowska

W Bydgoszczy działalność wznowiły już przedszkola i żłobki, placówki publiczne i niepubliczne. Na razie nie cieszą się one dużym zainteresowaniem rodziców.

Miasto w roku szkolnym 2020/2021 zapewniło ponad 1700 miejsc w przedszkolach publicznych i oddziałach przedszkolnych.

- We wtorek w placówkach było 193 dzieci, w środę przyprowadzono do nich 204 dzieci – informuje Marta Stachowiak, rzeczniczka Urzędu Miasta. - Natomiast w przedszkolach funkcjonujących przy zespołach szkół we wtorek było 56 dzieci.

- W środę było u nas 20 dzieci na 125 miejsc – słyszymy w Przedszkolu nr 49 przy ul. Adama Grzymały-Siedleckiego w Bydgoszczy.
Tyle samo maluchów było w Przedszkolu nr 20 przy ul. Ujejskiego. Placówka przygotowana jest dla 210 przedszkolaków, ale obecnie, w czasie epidemii koronawirusa, może przyjąć ich znacznie mniej. Jak nam wyjaśniono, w najbliższych dniach prawdopodobnie zostaną utworzone kolejne dwie grupy. Przedszkole dysponuje bowiem dużymi salami oraz dwoma wejściami do budynku, zatem kontakt między grupami dzieci i ich opiekunami zostanie ograniczony do minimum.

Badania pracowników?

Kilka dni temu samorządowcy wystąpili do premiera z prośbą o poddanie testom w kierunku koronawirusa wszystkich pracowników przedszkoli i żłobków. Decyzja taka zapadła m.in. po pojawieniu się informacji z Łodzi. W tym mieście zakażonych koronawirusem było 12 osób zatrudnionych w przedszkolach i żłobkach.

- Zapytaliśmy o opinię sanepid i otrzymaliśmy odpowiedź, że Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna nie ma podstaw prawnych do zlecenia badania na obecność koronawirusa u pracowników żłobków i przedszkoli przed wznowieniem ich działalności. Takich zaleceń nie było też w wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego – wyjaśnia Marta Stachowiak. -
W poniedziałek Unia Metropolii Polskich zaapelowała do premiera, by zobowiązał Głównego Inspektora Sanitarnego do zlecenia badań genetycznych u pracowników żłobków i placówek oświatowych. Czekamy na decyzję premiera w tej sprawie.

Tymczasem w Warszawie

Wytyczne sanitarne są bez zarzutu pod względem epidemiologicznym, ale budzą wątpliwości niektórych rodziców.
- Po dwóch miesiącach wracamy do swojego domu. Moje dziecko pójdzie do przedszkola w przyszłym tygodniu. Obawiam się, że będzie to dla córki traumatyczne przeżycie – mówi pani Marta , bydgoszczanka, na stałe mieszkająca w Warszawie. - Najbardziej obawiam się pobytu dziecka w izolatce. Każdy maluch z podwyższoną temperaturą ma tam trafić razem z opiekunem. Zostanie o tym powiadomiony sanepid i co potem?

Pani Marta zwraca uwagę na to, że u dzieci podwyższona temperatura to standard, pojawia się bardzo często, np. przy ząbkowaniu.

- U nas będzie tak, że rano staniemy w kolejce – twierdzi nasza rozmówczyni. - Będziemy czekać, aż dyżurny opiekun zmierzy dzieciom temperaturę i wpuści je pojedynczo do budynku. Nie będę mogła wejść do niego z córką. Zaopiekuje się nią kolejna opiekunka. Dziecko nie będzie mogło zabrać z domu swojego ukochanego pluszaka! W salach nie będzie dywanów i większości zabawek. Dlatego uważam, że maluchom będzie naprawdę ciężko.

Hanna Walenczykowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.