Barcelona: Mieszkańcy i turyści w szoku

Czytaj dalej
EI24

Barcelona: Mieszkańcy i turyści w szoku

EI24

W czwartkowe popołudnie w Barcelonie, na La Rambla była też łodzianka Halina Kabzińska, pilot wycieczek. Prowadziła 22-osobową grupę pielgrzymkową. Polscy turyści wracali z francuskiego Lourdes. Po drodze sporo zwiedzali. Barcelona była ostatnim punktem ich wycieczki.

- Nagle za moimi plecami z dużą szybkością przejechało spore auto - opowiada łodzianka. - Była godz. 16.57. Sam fakt, że na Rambli pojawił się samochód był już zaskakujący. Ta ulica to wielki deptak, trudno tu spotkać nawet rowerzystów. Za chwilę usłyszałam potężny huk, na sekundę zapadła cisza, a potem rozległy się krzyki...

La Rambla to nie tylko miejsce spacerów, ale i duży targ. W czwartek wieczorem stragany były oblężone przez klientów i oczywiście turystów.

- Moja grupa, przerażona, rozbiegła sie w różne strony - kontynuuje pilotka - Na szczęście udało mi się wszystkich zebrać. Policja pojawiła się bardzo szybko. My natychmiast wróciliśmy do hotelu, który zaraz zamknięto. Nikt z nas nie ucierpiał, mieliśmy szczęście. Z balkonów mogliśmy oglądać, co dzieje się na ulicach. Działania policji wyglądały na bardzo sprawne i profesjonalne. Z hotelu wypuszczono nas dopiero o godz. 23,

Następnego dnia polska grupa udała się na lotnisko, by wrócić wieczorem do Warszawy.

Podwójny atak

Po ataku w czwartkowe popołudnie w Barcelonie, w którym na zatłoczonej ulicy La Rambla zginęło 13 osób, terroryści szybko uderzyli ponownie. W Cambrils, spokojnej nadmorskiej miejscowości w Katalonii, położonej 120 km na południe od Barcelony, w piątek nad ranem auto wjechało w przechodniów. Zdaniem hiszpańskiej policji oba zamachy są ze sobą powiązane.

- Samochód staranował ludzi, przewrócił się, a z pojazdu wyszło pięciu napastników. Wszyscy mieli na sobie pasy z ładunkami wybuchowymi, które potem okazały się atrapami - powiedział w radiu kataloński polityk Carles Puigdemont. Zamachowcy od razu zostali ostrzelani przez policjantów. Czterech mężczyzn zginęło na miejscu, piąty zmarł na skutek ran postrzałowych.

W ataku w Cambrils zginęła jedna osoba - kobieta, która zmarła w piątek w szpitalu. Rannych zostało sześć osób, w tym policjant. Łącznie w obu zamachach - w Barcelonie i Cambrils - zginęło więc 14 osób, a aż 130 zostało rannych. Katalońskie służby bezpieczeństwa poinformowały, że wśród poszkodowanych są nie tylko Hiszpanie, ale też ludzie z 33 innych krajów, m.in. Niemiec, Belgii, Wielkiej Brytanii, Egiptu, Włoch, Francji, Australii, Pakistanu, Kuwejtu, Filipin, Maroka, Peru, Turcji czy Kanady. W internecie masowo udostępniane są apele o pomoc w znalezieniu ośmioletniego Australijczyka Juliana Cadmana, który do Barcelony przyjechał z Sydney z mamą. Kobieta jest w szpitalu, chłopiec zaginął.

Hiszpańska policja w piątek wciąż poszukiwała kierowcy vana, który stratował ludzi w Barcelonie. Zmobilizowane były służby w całym kraju, a także w Europie - na granicach wprowadzono kontrole. Hiszpański dziennik „El Mundo” podał w piątek, że głównym podejrzanym jest 17-letni Moussa Oukabir. To on zdaniem gazety kierował vanem. Policja potwierdziła, że poszukuje Oukabira, nie sprecyzowała jednak, czy to on był kierowcą. Nastolatek, który jest marokańskiego pochodzenia, to brat Drissa Oukabira, mężczyzny, który został zatrzymany przez policję w czwartek w Ripoll w północnej Katalonii. To bowiem na jego dokumenty został wypożyczony samochód. Policja poinformowała jednak, że mężczyzna, który urodził się w Maroku, twierdzi, że o niczym nie wiedział, a dowód osobisty mu skradziono.

Katalońskie służby do piątkowego popołudnia zatrzymały, poza Drissem Oukabirem, jeszcze trzy osoby. Zatrzymani to Marokańczycy i obywatel Hiszpanii. Szef katalońskiej policji Josep Lluis Trapero powiedział na konferencji prasowej, że żaden z nich nie ma na koncie przestępstw związanych z terroryzmem. Trzech z zatrzymanych aresztowano w Ripoll, czwartego w Alcanar w Katalonii.

To właśnie w Alcanar w środę wieczorem doszło do eksplozji w jednym z domów. Zginęła tam jedna osoba, rannych zostało siedem. Trapero powiedział, że mieszkańcy domu konstruowali ładunek wybuchowy, a wybuch był związany z atakami w Barcelonie i Cambrils. Według hiszpańskiej gazety „El Pais” napastnicy z obu miast byli członkami 12-osobowej siatki terrorystycznej, która miała w planie jeszcze więcej zamachów. Mimo że do zamachu w Barcelonie przyznało się tzw. Państwo Islamskie, organizacja nie skomentowała wydarzeń w Cambrils.

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy zarządził trzy dni żałoby narodowej, a w piątek w całym kraju uczczono ofiary minutą ciszy.

EI24

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.