Kinga Dereniowska

Amelka Borkowska z Rzeszowa dała czadu w programie The Voice Kids

-latka z Rzeszowa jest nie tylko utalentowana muzycznie, ale i sportowo. Ćwiczy karate i ma na swoim koncie spore sukcesy Fot. archiwum rodzinne -latka z Rzeszowa jest nie tylko utalentowana muzycznie, ale i sportowo. Ćwiczy karate i ma na swoim koncie spore sukcesy
Kinga Dereniowska

Amelia Borkowska o włos otarła się o finał The Voice Kids Poland 4, emitowanego przez TVP 2. Swoją dojrzałością i wyjątkowością już od początku programu podbiła serca jurorów. Oprócz lekcji śpiewu Amelka jest nagradzaną karateczką i pisze już pierwsze piosenki. Choć programu nie wygrała, zdobyła sporo fanów, którzy nie mogą się nachwalić ogromnego talentu przebojowej 10-latki.

Na przesłuchaniach z odwróconymi tyłem jurorami, czyli pierwszym etapie programu The Voice Kids, Amelka zaśpiewała piosenkę „What The World Needs Now Is Love”.

- Chciałam porządnie zaśpiewać piosenkę. Miałam nadzieję, że ktoś się odwróci - opowiada rzeszowianka.

Kto się bardziej stresował? Amelka pokazuje na mamę. - Mocno trzymałam kciuki, żeby jej się chociaż jeden fotel odwrócił - przyznaje pani Jola Borkowska.

Jej wykonanie spodobało się Tomsonowi i Baronowi z grupy Afromental. Odwrócili się jako pierwsi. Ale żeby nie mieli za łatwo, czerwony guzik nacisnął także Dawid Kwiatkowski. Amelka wybrała jednak drużynę dwójki szalonych muzyków.

- Oglądałam zawsze The Voice i tak sobie marzyłam, że chciałabym iść do Tomsona i Barona. Lubię też ich muzykę. Taką bardziej rockową - zdradza dziewczynka.

Na nagraniach programu Amelkę wspierali rodzice.

- Jesteśmy z niej ogromnie dumni - mówi mama Amelii, pani Jolanta. - Ma 10 lat, a przy tym stresie i emocjach, potrafiła to wszystko opanować. Komentarze jurorów utwierdziły nas w tym, że nasza córka jest po prostu wyjątkowa - dodaje mama dziewczynki, która obserwując jej występ za kulisami, nie mogła powstrzymać łez.

Bitwy

Aby dostać się do finału, rzeszowianka musiała w Bitwach pokonać swoich kolegów z drużyny. We troje zaśpiewali „What a Wonderful World” Louisa Armstronga. Swoją partię wykonała najlepiej. Tomson z Baronem wybrali ją do finałowej trójki w swojej drużynie.

Co podpowiadali Amelce Borkowskiej chłopaki z Afromental?

- Akurat miałam mało uwag. Mówili, żeby końcówki ładnie wyciągać. Na próbach z Bitew usłyszałam, żebym trzymała trochę dalej mikrofon, bo bardzo głośno śpiewałam i zagłuszałam wszystkich - śmieje się.

W domu wspominają, że mała jeszcze dobrze nie potrafiła mówić, ale już śpiewała.

- Jak przywieźliśmy ją ze szpitala do domu, to mąż, pokazując jej mieszkanie, puścił muzykę. Powiedział: to jest twój dom, a to jest muzyka. Chcemy, aby towarzyszyła ci przez całe życie. I chyba tak jest - dodaje pani Jola.

Rodzice chcieli sprawdzić, czy córka ma talent muzyczny, dlatego w „zerówce” zapisali Amelię na przesłuchania do RDK. Zaczęła grać na pianinie. Z czasem jej instruktorka, Katarzyna Pasierb, dostrzegła w dziewczynce coś jeszcze.

- Podczas jednej z lekcji Amelka zaśpiewała mi piosenkę „Hallelujah” Leonarda Cohena. Przygotowywała się do jakiegoś konkursu i tak między wierszami mi tę piosenkę zaśpiewała. To był ten moment, kiedy oczarowała mnie barwą głosu, niespotykaną w tak młodym wieku - wspomina Katarzyna Pasierb.

Zaczęły się lekcje śpiewu. Instruktorka RDK wyznaczyła sobie cel, że Amelka będzie śpiewać na dużych scenach i że ona jej w tym pomoże. Chwilę później młoda wokalistka zdobyła drugie miejsce na Podkarpackim Festiwalu „Na Skrzydłach Muzyki”.

- Treningi wokalne to jest bardzo ciężka praca. Trzeba wychwycić pewne niuanse, żeby wszystko było idealnie dopracowane - dojrzale mówi Amelka o lekcjach.

- Gdyby nie ta ciężka praca, to Amelka nie byłaby w tym miejscu, w którym jest. Głos ma wyjątkowy, ale ta dojrzałość przez te wszystkie lata się kształtowała. Nic tyle nie daje, co scena, a my byłyśmy na wielu konkursach ogólnopolskich i międzynarodowych - mówi instruktorka. I wspomina, że 10-latka od samego początku nie chciała śpiewać „typowo dziecięcych piosenek”, jak „Puszek okruszek”.

- Ciągnęło ją do ambitnego repertuaru. Trudniejszego wokalnie - dodaje pani Kasia.

Co ciekawe, na co dzień 10-latka słuch... jazzu!

- Pop-u też, ale bardziej soulu i jazzu - wymienia Amelka Borkowska. - Nina Simone to moja idolka. Oprócz tego bardzo lubię Billie Eilish. Ostatnio zaczęłam słuchać Norah Jones. Czasami podglądam też Amy Winehouse, Edytę Górniak albo Katie Melua, jak śpiewają na „żywo”- wymienia Amelia. - Ten jazz mnie uspokaja. Tak jakoś mnie ciągnie do niego.

Widząc zainteresowanie córki muzyką jazzową, mama dziewczynki skontaktowała się z Olgą Boczar, trenerką wokalną z Rzeszowa, która prowadzi zajęcia z wokalistyki jazzowej. Zazwyczaj uczy dorosłych. Dla utalentowanej rzeszowianki zrobiła wyjątek.

- Pamiętam, jak mama Amelki przysłała mi nagranie z pytaniem, czy udzieliłabym konsultacji. Na początku się nie zgodziłam ze względu na jej wiek. Potem przesłuchałam nagranie i okazało się, że Amelka jest zupełnie wyjątkowa - wspomina Olga Boczar. - Jest bardzo dojrzała jako człowiek, ale i dojrzała muzycznie. Ma dużą pasję i widać, że jest bardzo zakochana w muzyce.

Na przesłanym nagraniu, trenerka usłyszała przede wszystkim oryginalność.

- Na zajęciach mówi, że chciałaby zaśpiewać coś inaczej, po swojemu. To świadczy o tym, że ma ogromny talent do śpiewania muzyki soulowej, afroamerykańskiej i być może jazzowej - opisuje Olga Boczar.

Finał

Ogromny wachlarz swoich możliwości Amelka Borkowska pokazała jednak w ostatnim swoim występie w show, czyli w finale. Wykonała utwór „Feeling Good” Niny Simone.

Zachwyciła nie tylko śpiewem, ale i tym, jak poruszała się na scenie.

- To samo ze mnie wychodzi, nie myślę o tym za wiele - dodaje.

Pod wrażeniem najbardziej był Baron: - Czekam na twoją płytę! - zapowiadał juror The Voice Kids.

Mimo to Amelka Borkowska nie przeszła dalej. Ale żalu nie ma. Nawiązała nowe przyjaźnie, zobaczyła, jak wygląda produkcja telewizyjnego programu.

- Nie płaczemy, że nie odpadamy, tylko kibicujemy temu, kto został wybrany - wspomina 10-latka.

Komu będzie kibicować w walce o wygraną?

- Sarze, bo jest z mojej drużyny i Olkowi, bo to fajny chłopak i fajnie śpiewa.

Amelka mówi, że oczekiwania Barona chce spełnić i płytę nagrać. Już nawet napisała i skomponowała swoją pierwszą piosenkę. Słowa opowiadają o tym, że dziewczynka w szkole czuje się inna od swoich rówieśników.

- Piosenki trzeba pisać, jak ma się wenę. Wtedy trzeba siąść i napisać - radzi 10-letnia tekściarka.

Jej marzeniem jest scena, ale to nie jedyna jej pasja. Ćwiczy także karate, a wręcz odnosi w sporcie imponujące sukcesy.

- Przed pandemią jeździłam na zawody. To mi dawało frajdę. Jak miałam 8 lat, to zdobyłam brązowy medal w Pucharze Świata, a rok później drugie miejsce na Pucharze Europy - wymienia.

Czy Amelka jeszcze ma czas, aby „być dzieckiem” i się bawić? - Mam dużo energii. Lubię chodzić na spacery, gadać z koleżankami. Tak odpoczywam - opowiada.

Wszyscy w Amelce widzą niezwykły potencjał.

- Jeśli rzeczywiście będzie chciała dalej śpiewać, to na pewno jest duża szansa, że tą muzyką będzie się zajmować profesjonalnie. Tego jej życzę - mówi Olga Boczar.

Aby się sprawdziło. Bo tak jak świat potrzebuje miłości, tak potrzebuje też śpiewu Amelki Borkowskiej.

Kinga Dereniowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.